piątek, 28 stycznia 2011

"Tatuś" mojego maleństwa chodzi już trzy dni "pijany ze szczęścia" chociaż z tego co widzę to wcale się tak do końca nie cieszy chyba :( w sumie to ja jeszcze też nie bardzo. Trzy dni z rzędu już ryczę co chwilę i nie mogę sobie miejsca znaleźć... Wszystko mnie wkurza a w szczególności to, że on chodzi pijany a ja siedzę sama w domu i płaczę a jak się z nim widzę to dochodzi do tego, że kłócimy się tak, że szok. AWANTURA nabiera przy nas nowego znaczenia chyba.... 

Po za tym czuję się strasznie, boli mnie każda kostka i każdy mięsień. Masakra. Dzisiaj ćwiczyłam jeszcze na wfie bo stwierdziłam że póki jeszcze mogę to muszę nazbierać ocen jakichś bo nie wiadomo jak to będzie później... No i przez ten wf i te kłótnie czuję się jakby mnie jakiś piesek wszamał a później to zwrócił... :/ 

Boję się poniedziałku - wizyta u gina... chcę się dowiedzieć czy to na 100% już czy może test się pomylił... :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz