sobota, 9 lipca 2011

A teraz dla odmiany żeby już nie słodzić więcej o tym jaka to ja szczęśliwa to posłodzę Wam w troszkę inny sposób ;) Bowiem wzięło mnie dzisiaj na coś z owockami z własnej działeczki. Takim sposobem wyszło "coś" co można śmiało nazwać ciastem. A zaczęło się tak: 

1. Kupiłam w sklepie spód tortowy i krem jogurtowy (na upalne letnie dni jest przecudny z owocami świeżymi, zwłaszcza z truskawkami, jagodami, malinami, porzeczkami itp. mmm)
       
2. Odwiedziłam własną działeczkę, korzystając z tego, że chwilowo nie świeciło słońce i było znośnie. Gorąco ostatnimi czasy ciężko znoszę i nie lubię jak mi słońce tak mocno w brzusio świeci ;). Skutkami odwiedzin działki było przyniesienie dwóch prawie całych 3kg pudełek z porzeczkami (czerwonymi i czarnymi), reklamówki papierówek i trzema cukiniami (mmm będzie leczo:) ). 

    

3. Korzystając z "instrukcji" na kremie zrobiłam sobie masę wymieszałam ją z owockami i wyszło coś takiego: 
  
 Jedynym dodatkiem była czekolada we wiórkach posypana po wierzchu. Teraz to "coś" chłodzi się w lodówce a wieczorkiem zapewne będzie przepyszne.
Tak więc zapraszam na kawę i ciastko,gdyby ktoś chciał ;) 

Ps. Kupiliśmy już wózek i właśnie go dostaliśmy. Wiem, że to może jeszcze za wcześnie ale nie mogliśmy się powstrzymać :) Znaleźliśmy okazję na allegro taniej a wózeczek nowy prosto z hurtowni jeszcze "pachnie" świeżością. Jest przecudny i musiałam się komuś pochwalić. A co.! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz