niedziela, 30 stycznia 2011

Ja już nie śpię i jakoś ostatnio w ogóle strasznie wcześnie wstaję a wieczorem padam tak szybko że szok... albo zasypiam gdzieś w ciągu dnia :) no ale nie o tym, nie o tym. 
Wstałam i od razu na necik. Miałam jakiś taki przebłysk i musiałam to sprawdzić... Bo rozmawialiśmy wczoraj o tym CO BĘDZIE...? No więc ustaliliśmy, że dobrze było by załatwić jakieś mieszkanie, chociaż zacząć się rozglądać za nim żeby można je było wyremontować i pomału się urządzać. No więc ja nie wiele myśląc zapytałam "wujka Google" no i powiedział mi że takowe są. Myślałam że będzie gorzej bo nasza mieścina nie jest taka duża i myślałam, że nie będzie takich rzeczy na necie. Ale skoro są to znaczy że już jest dobrze. Trzeba będzie podzwonić, podowiadywać się, a pewnie i tak załatwiane wszystko będzie dopiero jak powiemy rodzicom i to z ICH wielką pomocą jak się już przyzwyczają to faktu że będą dziadkami... 

Eh. Do mnie już chyba dotarło pomału, bo zaczynam już myśleć i układać sobie w głowie co i jak muszę zrobić, kiedy co załatwiać i w jaki sposób to robić... :) Chociaż nawet nie byłam jeszcze przecież u lekarza :) No ale nic. Jakoś to będzie i damy rade jak to powiedział wczoraj mi Mój W.

Ps. A tak w ogóle to muszę Wam powiedzieć, że dzisiaj jest nasza kolejna "miesiącznica?" :) 25 miesięcy razem już jesteśmy! Czyli 2latka i 1miesiąc :) No i cieszę się i mam nadzieję że dzisiejszy dzień będzie troszkę inaczej wyglądał niż parę ostatnich :) 
A wczoraj... jak już od niego wróciłam i tak mi się coś na smutanie wzięło i na marzenia.... i powiedziałam mu że chciałam żeby to wszystko wyglądało inaczej.. że miała być szkoła,pierścionekbiała suknia, mieszkanie, studia i dopiero dziecko.. to powiedział mi że pomału, że będę miała to wszystko tylko w innej kolejności :) mmm. Kocham Go.!

piątek, 28 stycznia 2011

"Tatuś" mojego maleństwa chodzi już trzy dni "pijany ze szczęścia" chociaż z tego co widzę to wcale się tak do końca nie cieszy chyba :( w sumie to ja jeszcze też nie bardzo. Trzy dni z rzędu już ryczę co chwilę i nie mogę sobie miejsca znaleźć... Wszystko mnie wkurza a w szczególności to, że on chodzi pijany a ja siedzę sama w domu i płaczę a jak się z nim widzę to dochodzi do tego, że kłócimy się tak, że szok. AWANTURA nabiera przy nas nowego znaczenia chyba.... 

Po za tym czuję się strasznie, boli mnie każda kostka i każdy mięsień. Masakra. Dzisiaj ćwiczyłam jeszcze na wfie bo stwierdziłam że póki jeszcze mogę to muszę nazbierać ocen jakichś bo nie wiadomo jak to będzie później... No i przez ten wf i te kłótnie czuję się jakby mnie jakiś piesek wszamał a później to zwrócił... :/ 

Boję się poniedziałku - wizyta u gina... chcę się dowiedzieć czy to na 100% już czy może test się pomylił... :>

środa, 26 stycznia 2011

Tak więc nadszedł ten dzień kiedy trzeba było się w końcu odważyć i zrobić test... no i chcąc - nie chcąc zobaczyłam dwie różowe kreseczki. Z jednej strony bardzo się cieszę, z drugiej bardzo boję...Nie wiem co dalej, ze szkołą z nami, z tym wszystkim... 


ps. postanowiłam gdzieś zapisywać moje troski i zmartwienia bo sama nie dam sobie rady a moi bliscy to przecież nie wszystko... nie zawsze wszystko można każdemu powiedzieć...

ps.2. wiem, że jest tu duużo mam :) i mam nadzieję że pomożecie jakoś przebrnąć przez te 9 miesięcy?

Pozdrawiam i witam się serdecznie.
Młoda Mama.