niedziela, 24 czerwca 2012

o niedzieli i słów kilka o...

Zapowiada się słoneczna niedziela, napewno będzie spacer i może pójdziemy gdzieś z Wu. o ile się dogadamy bo z tym to czasem u nas ciężko jak już wiecie. Ale mam nadzieję, że uda nam się gdzieś wyjść na chwilę w normalnych humorach i bez kłócenia się.

A co do wczoraj jeszcze to małe sprostowanie... moja mama jak przyjedzie to fakt, faktem płaci jakieś rachunki ale to nie są wszystkie zawsze bo zawsze pomimo tego, że ona zapłaci (nawet jeśli dużo) to też zawsze jakieś zostaną i później to się nawarstwia bo jak już pisałam z jednej wypłaty nie da się wszystkiego zrobić. No i tak się wiecznie coś ciągnie, tym bardziej, że zawsze jak jej nie ma to mamy takie szczęście że się popsuje a to auto, a to jakiś sprzęt w domu i później trzeba wywalić w cholerę kasy. No i wtedy wydaje się na to co ważniejsze do zrobienia jak np. auto bo to przy małym dziecku musi być w razie gdyby nie daj Boże coś się stało. I tak odkąd się popsuło nam autko w tym roku o czym pisałam Wam kiedyś tam tak wiecznie na coś brakuje bo wiecznie trzeba coś było popłacić no i same wiecie, że auto to nie mały wydatek. Później jeszcze był wylot rodziców do brata itd... Teraz w domu chrzciny, kolejny wydatek. Bo kasa czy ich czy nasza z Wu to i tak idzie na wszystko w domu więc nie licze tak, że nasza kasa i ich kasa... Wu. coś mówił, że jego mama nam podeśle, też z Niemiec jakiegoś grosza żebyśmy zrobili wszystko itd. ale cisza. Zresztą to też jest temat na osobną notkę chyba... Bo Jego rodzice to też temat rzeka... Obiecują pomoc a okazuje się, że jeśli mamy liczyć na kogoś to tylko na siebie... Ale o tym napiszę kiedy indziej... W ogóle jest dziwnie. Wszystko się psuje przez kasę. Bo zawsze jakieś nieporozumienia wychodzą. Każdy chce co innego a jak przyjdzie co do czego to my musimy z Wu. ustępować... dlatego zaczyna i mnie to już złościć... Marzy mi się mieszkanie i święty spokój. Ale to też nie jest łatwe, bo mieszkania z urzędu nie dostaniemy z racji tego, że tu u rodziców mamy 100m kwadratowych więc za duży metraż żebyśmy mogli się starać o swoje mieszkanie a kredytu nie dostaniemy póki co i nie wiem czy jest sens go brać... ehh zwariuję kiedyś mówię Wam. A no i jeszcze co do taty... bo któraś z Was pisała, że gdyby chciał to by znalazł prace... tylko, że ja wiem że to nie jest tak hop. Tata ma skończone 52 lata, jest po jednym zawale. Nasze miasto jest małe i nie ma tu zbyt wiele możliwości co do pracy jeśli się nie ma "wtyków"... Jest ciężko znaleźć pracę dla osoby młodej a co dopiero takiej w taty wieku i stanie. Składał już w cholere podań, gdzie się dało. Wszędzie "trwa rekrutacja, oddzwonimy" i cisza a jak dzwoni mój tato to słyszy "ale my potrzebowaliśmy osoby młode, już kogoś przyjęliśmy". No do cholery to ja się pytam jak? i co? ten facet ma robić do 67roku życia!? Jak ma uzbierać na emeryturę? No JAK? Skoro wszędzie jest "przykro mi ale jest pan za stary". ... Mówię Wam ryczeć mi się czasem chce. Bo jestem "zawieszona w próżni" i nie wiem co mam do cholery sama już robić żeby było dobrze.!

3 komentarze:

  1. Kasa zawsze prowadzi do kłótni. Zaaawsze, wiem coś o tym.

    Ale głowa do góry! W końcu musi być lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U Nas tez wiecznie klotnia o kase teraz troche sie uciszylo ale tylko chwilowo... a nie myslicie o wynajmie mieszkanka jakiegos mniejszego dla siebie tylko? Wtedy te pieniedze co mialy isc na rachunki itp mogly by byc na mieszkanie

    OdpowiedzUsuń
  3. to ze rodzice maja 100 m2 to wcale nie znaczy ze niemacie szansy na mieszkanie z gminy, przeciez Wy tworzycie oddzielna rodzine z Wu i Bablem

    OdpowiedzUsuń