wtorek, 31 lipca 2012

Cytrynowy torcik, spacer i małe sprostowanie.

 Wczoraj mnie naszło... znów dorwałam się w kuchni do słodkiego... nie było mnie z półtora godziny. Półtora godziny sama z tym wszystkim... kręciłam, gotowałam, studziłam, mieszałam, gniotłam, kroiłam itd. Wyszło to co wyszło... czyli to co prezentuje się na zdjęciach. Mega duże, mega pyszne.! I wcale nie mega słodkie. Bo to cytrynowiec tylko że w tortownicy :) dlatego taki duży. A drugie cacko to zwykły placek jogurtowy ze śliwkami. Też pychota, najlepszy był jeszcze wieczorem na ciepło.

A tak po za tym to chciałam Was zabrać troszkę do naszego miasteczka...  Pokazać kilka miejsc, które bardzo często z Bomblem odwiedzamy. I po kolei: jest fontanna w parku, koło jednej z firm w naszym mieście, jest park z placem zabaw i drugą fontanną niestety nieodremontowaną i niszczeje sobie a mogłaby być naprawdę piękna... Na głównym zdjęciu jest chyba największe, najstarsze i najgrubsze drzewo w naszym mieście. Później rynek, ratusz i plac zabaw koło naszego domu, z którego Bombel mógłby najzwyczajniej w świecie nie wychodzić. Uwielbia się huśtać, zjeżdżać na ślizgawce, siedzieć na koniku i wszędzie ciągnie mamę za rękaw i ma przy tym multum frajdy (a przy okazji mama też widząc Jego radość:) ).

***
I chciałam jeszcze słówko co do ostatniego postu. To nie jest tak, że ja Go nie kocham albo, że wyszłam za Niego tylko dlatego, że pojawił się dzidziuś. Kocham Go. Chcę z Nim być do końca życia. Jednak to nie zmienia faktu, że jest kilka rzeczy, które mnie totalnie wkurzają w Nim. Są to rzeczy, które wyniósł ze swojego rodzinnego domu. Niestety taka jest smutna prawda. On sam sobie nie chce się czasem przyznać do tego, że jest mu przykro z powodu tego jakie miał dzieciństwo... Ciężko rozmawiać z Nim o tym co czuje, a ja wiem, że to jest spowodowane tym co przeszedł gdy był mały. Pomału się zmienia. W końcu może uda nam się wyjść razem na prostą bo i tak już razem dużo osiągnęliśmy. Jednak to wciąż nie jest to o czym marzę i stąd ta notka.

8 komentarzy:

  1. wez nawet nie prostuj swoich wypowiedzi. Nie musisz sie tlumaczyc, a milosc jest niestety naiwna i slepa :((((((( ty dajesz 100%, a ktos inny 25% i to ma byc sprawiedliwe? :(
    ja osobiscie nie wierze w instytucje malzenstwa, wiem, ze to nic nie naprawia a na pewno nic na lepsze nie zmienia. bo jezeli ktos kloci sie przed slubem to po slubie tez bedzie. bo nie jest to zaden magiczny obrzadek, a czasy sa takie, ze pomimo przyzeka sie do konca zycia, to koniec zycia hen hen przed nami i nigdy nie wiadomo co zycie przyniesie.

    i nie wmowisz mi, ze jezeli pojawil by sie teraz jakis chlopak ktory by gory dla ciebie i Kacpra przeniosl i powodzie chcial tamowac, spedzal z Wami 100% wolnego czasu, poswiecajac Ci wszystko to, ze bys sie nie zastanowila :) bo ja w to nie uwierze.

    Najwazniejsze zebys Ty byla szczesliwa- jezeli Ty bedziesz to i Twoje dziecko bedzie. a jezeli bedziesz je wychowywac w atmosferze nieporozumien i konfliktow to powiem ci na wlasnym przykladzie, ze dobrze nie bedzie ani dla niego, ani dla W, ani dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem gdy pojawia się osoba trzecia trzeba jej szybko zatrzasnąć drzwi przed nosem nie ważne jaka by słodka i cudowna nie była trzeba walczyć o związek nawet jak się dzieje źle bo nie takie kryzysy się miało:)

      Usuń
  2. Wow, ale ciacho, zwłaszcza to cytrynowe!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy z Nas ma swoje przyzwyczajenia i wady. Mój D też mnie wnerwia czasami mam go dosyć czasami mówię że go nienawidzę a później że tak go kocham że aż nienawidzę;P

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa jestem przepisu na ten torcik bo wygląda bosko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciacha brzmią pysznie :)

    Wiesz, tylko ile to jego zmienianie się ma trwać? Jeśli nie zrobi tego szybko to sam zafunduje swojemu synowi niefajne dzieciństwo, bo już teraz nie chce mu się iść z małym na spacer, bo woli grać na komputerze. Nie pomoże Ci albo się nim nie zajmie, bo Ty i tak sobie dasz radę i wszystko zrobisz*. I dalej będziecie się kłócić, a Kacper będzie rosnąć w tej atmosferze - z ojcem, któremu się nie chce, z kłótniami między rodzicami i smutną mamą, która czasem po prostu nie ma siły.
    Tu nie chodzi tylko o to, w jakich warunkach wyrastał Wu. On dalej zachowuje się jak dzieciak, jak gdyby nic się nie zmieniło, jakby nie był mężem i ojcem.

    Naprawdę mam nadzieję, że Wam się ułoży i on się zmieni, ale myślę, że trzeba nim wstrząsnąć, że samo to z niego nie wyjdzie.

    *Przynajmniej takie wrażenie mam po Twoich wpisach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, a przepis na to cytrynowe dasz?? :)) mniaaaaam, ależ bym zjadła!

    Anula

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, na widok tego cytrynowego ślina mi zaczęła kapać. Podpisuję się pod komentarz dziewczyn wyżej i też proszę o przepis ;-)

    OdpowiedzUsuń