czwartek, 30 sierpnia 2012

rozrabiaka i pierwsze "ała"

Wczorajszy dzień był pełen wrażeń. Od jazdy samochodem (więcej takich ekstremalnych sytuacji nie chcę i nie żeby było jakoś tragicznie tylko, chodzi o to, że koło Bombelka może siedzieć tylko i wyłącznie.. no zgadnijcie kto...? mama. Nikt inny nie pasuje. Tak więc mama nie mogła prowadzić samochodu, tylko robił to dziadek - jej teść - i wtedy panowała względna cisza w samochodzie :D a Bombelini był zadowolony ) poprzez zwiedzanie wszystkich zakamarków prababcinnego domu, przez spanie na świeżym powietrzu, karmieniu w parku (pierwszy raz w miejscu publicznym karmiłam piersią! Dla mnie chyba większe przeżycie niż dla Bombla bo on zadowolony migiem usnął :) zdziwione że jeszcze karmię? ano tak... na "ululanie". najlepsza metoda. hehe ) i powrót z podobnymi przeżyciami jak droga w stronę "do prababci". Gdy dojechaliśmy do domu a Bombel został wykompany w dziecko wstąpiły kolejne niespożyte podczas jazdy zapasy energii i tak rozrabiał jeszcze ładną chwilę aż w końcu padł. Chwilę później padła mama i nawet nie pamięta ile razy wstawała w nocy a wydaje jej się że tylko raz? co jest chyba mało prawdopodobne... no ale może... może... :)

Dziś też wrażeń nie brakowało ani Małemu ani mi. Szczególnie po południu kiedy to wybraliśmy się na działkę. Bombel wypuszczony na wolność z wózka nie chciał chodzić ani za rękę ani "w eskorcie" no więc matka (z bólem serca i przejęciem oraz strachem w oczach) postanowiła zbierać maliny, dziadek zajął się rozsadzaniem truskawek a Bombel... no cóż. Bombel sam, podkreślam SAM biegał po całej działce. Nie straszne były mu winogrona, przy których wciąż kucał próbował zrywać kuleczki i gadał jak nakręcony po swojemu, nie straszne mu dróżki po których biegał, ani maliny. Raz chciał się nawet o nie oprzeć. Tak, tak dobrze czytacie. Próbował się oprzeć i... wpadł w krzaczki :) Jednak nawet się nie skrzywił, szybko pomogłam mu wstać, ten się na mnie popatrzył, obrócił głowę w drógą stronę i już go nie było znów. Wędrował tak, nawet i do dziadka. Łaził po świeżo przesadzonych krzaczkach, udeptywał, chciał podlać lecz z konewki wylało się trochę za dużo... łapał się za łopatę, grabki, aż w końcu stwierdził, że na działce to najlepiej wszystko robić gołymi rękami. Tak też poczynił aż w końcu ziemia była wszędzie - w sandałkach, na spodenkach (wcześniej umoczonych w wodzie...), na koszulce, rączkach, a nawet i nosie. A co tam. Przecież fajnie jest podrzucać ziemię do góry bo ona tak fajnie się w powietrzu rozlatuje :) Gdy już te wszystkie jakże męczące zajęcia mu się znudziły pobiegł do altanki, tam spędził chwilę, jednak przypomniał sobie, że chyba coś koło dziadka zostawił, chciał do Niego pobiec i nagle BĘC i słychać płacz. Wiadomo było od razu, że coś się stało. Wcześniej jak upadał to nawet się nie skrzywił, ale jak już płacz - znaczy się "coś się dzieje". Podbiegłam. A tam - Bombel próbuje wstać pupą do góry, podnoszę go a tu kolanko rozwalone. Tylko delikatnie. Małe "zadrapanie". Nawet krew właściwie nie leciała, ale widocznie się uderzył mocniej i go zabolało i sobie trochę rozciął... Wzięty na ręce chwilę popłakał, potem nóżkę umyliśmy wodą czystą, pocałowaliśmy i już było po płaczu i wszystko ok. No i oczywiście... chciał dalej biegać! :) Jednak musieliśmy się już zbierać...

Tak więc jak widać, wrażeń nam ostatnio nie brakuje, a mama podobnie jak syn pada po całym dniu na pyszczek. Szkoda tylko, że mama chciałaby przesypiać CAŁE nocki a Bombel już niekoniecznie, bo przecież w nocy tak fajnie się przytulić do mamy i maminego cyca... no cóż :) Masz matko jak żeś chciała karmić :)

6 komentarzy:

  1. Myślę, że przydało by się Bombla oduczać cyca na zasypianie, bo tak to możesz ciągnąc do np. 3 roku życia ;p po za tym on jest strasznie maminsynkiem ;P aby tylko z tego kiedyś wyrósł ;)
    ale tak to strasznie aktywnego masz tego Synka! :) fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię takie pełne wrażeń i atrakcji dni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Straszny synuś mamusi ;) A z upadkami to dzieciaki już tak mają i już. Upadnie, popłacze, wstanie i poleci dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dawno nie widziałam tak dużego dziecka przy piersi, ale podobno im dłużej tym lepiej. Guzy to się pewnie dopiero zaczną, jak Bombel wsiądzie na rowerek itp;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :) Weszłam tu przez bloga Katii i zakochałam się w Twoich notkach przepełnionych miłością do Synka. Ten blog jest wyjątkowy, mało dziś tak prawdziwych blogów. Jeśli pozwolisz zostaniemy na dłużej.

    Ps: Mam taki sam złoty pierścionek zaręczynowy, a także Synka o imieniu Kacperek :)

    Jeśli masz ochotę

    http://kacperkowy-pamietnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja moją młodszą prawie dwa lata karmiłam cyckiem :-) później w nocy już nie, tylko czasem w dzień jeszcze chciała :-)
    Myślałam, że Kacperek po tak intensywnych dniach to po prostu w nocy.....śpi non stopa :)) że wymęczony i w ogóle :)))))

    OdpowiedzUsuń