wtorek, 7 sierpnia 2012

tydzień... 7 dni... 168 godzin i aż 10080minut...

minął tydzień odkąd byłam tu po raz ostatni. Tydzień w którym było zarówno bardzo wiele chwil tych smutnych jak i tych wesołych i szczęśliwych. Tych drugich to w większości za sprawą Bombelka. To On przyprawia o uśmiech i nie pozwala mu schodzić z twarzy.

Przez tydzień czasu zauważyłam naprawdę wiele zmian w Jego zachowaniu. Czyżby przechodził jakiś "skok rozwojowy"? :) Po domu śmiga już bardzo sprawnie. Do tej pory za każdym razem jak chciał się obrócić to zaliczał pac na pupę. Teraz obraca się jak chce i idzie dalej nie zważając na leżące pod nogami zabawki, porozrzucane spinacze do bielizny, książki, smoczki itp. :) Ponadto coraz sprawniej idzie mu picie z kubka niekapka. Do tej pory gryzł tylko ustnik i nawet gdy przechylało mu się butelkę to nie bardzo wiedział jak to zrobić żeby tam coś poleciało. Teraz potrafi już ładnie pić choć czasem zapomina się, że trzeba dać kubeczek rączkami do góry i trzeba mu go podtrzymać żeby się napił. Dopomina się o rzeczy, które leżą np. na komodzie, stole lub ladzie w kuchni - próbuje się na nie wspinać :) tak, tak... podchodzi do mebli, wyciąga rączki do góry i piszczy albo "gada" tak długo aż ktoś w końcu albo coś mu da stamtąd a najlepiej to podniesie Jego by mógł sam wziąć sobie upragnioną rzecz o którą tak się upominał. A i tak najbardziej rozbrajający jest wtedy gdy podchodzi do parapetu, wyciąga rączkę do kwiatków, patrzy na mnie lub Wu., my wtedy mówimy, że nie wolno i kręcimy głową i On kręci główką, że "nie" i z rozbrajającym uśmiechem dalej chce przesuwać kwiatki :) 

Ponad to ostatnimi czasy chyba próbuje się przestawić na jedno spanie w ciągu dnia. Dziś się udało, spał od 12 do prawie 14 i później zasnął dopiero po 20. W nocy jednak się budzi jeszcze dość często... za często... no ale cóż. I wczoraj przeszedł samego siebie... bo chciałam żeby też po jednym spaniu w południe położył się wieczorem koło 19-20 ale nie, nie wytrzymał i padł o 18:30 i miałam nadzieję, że może jednak już prześpi noc (z pobudkami oczywiście, ale w sensie że będzie się wybudzał tylko na karmienie) a On zrobił sobie pół godzinną drzemkę, po czym nie chciał cyca, wstał pełen werwy i energi i wojował ze mną i z moim tatą prawie do północy (Wu. był w pracy, żeby nie było, że się synem nie interesował, po prostu go nie było). Dziś spał do 8:30 i może dlatego też później udało się zaliczyć tylko jedną drzemkę. Zobaczymy jak to dalej pójdzie z tymi drzemkami w dzień...

A co do przykrych spraw sprzed tygodnia... nie będę o tym pisać tutaj. Smutki są w innym miejscu w sieci. Tym najbardziej zaufanym wysłałam zaproszenie mam nadzieję, że nie pomijając nikogo... kto nie dostał, proszę o wybaczenie ale wysyłałam tylko osobom, z którymi mam dość dobry kontakt i z którymi w blogowym świecie znam się już trochę dłużej... 
Dlatego też zachęcam do komentowania, bo może gdy bardziej Was poznam i wiem, że mogę zaufać to wyślę kolejne zaproszenia...? 

Aha i trochę na moje usprawiedliwienie: u Was jestem na bieżąco. Czytam. Jednak ostatnie dni pochłonęły całą moją energię i nie miałam głowy do komentowania. Postaram się nadrobić. Całuję Was kochane!

5 komentarzy:

  1. ojjj... czy Ty wogole pamietasz co to przespana noc? :( ale spoooko, jeszcze troche i juz nie bedzie mama tylko koledzy :P

    uwielbiam jak piszesz Bombelek, to takie slodkie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezmiernie mi miło, że znalazłam się w gronie tych zaufanych :).
    Kacper jest w wieku córeczki mojego kuzyna i jak czytam o nim to widzę ją. Normalnie to samo! I ten rozbrajający uśmiech gdy kiwa główką że nie wolno a i tak robi swoje - mistrzostwo świata!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale masz kochanego tego urwisa :) Dzieci są naprawdę rozbrajające ze swoimi uśmiechami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam na wakacjach i nie wiem czy przez to mnie pominęłaś.. bo jestem z Tobą jeszcze z czasów ciąży ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie maluszki są mega słodziutkie :)


    Wpadłam przypadkiem :)
    pajusiaa91.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń