czwartek, 31 stycznia 2013

Już koniec stycznia?

Ostatni dzień stycznia... Wciąz twierdzę, że czas ucieka mi zbyt szybko. Dopiero co był sylwester, ba - święta. A tu już koniec stycznia. W sobotę Wu. ma urodziny. 24. Może w końcu spoważnieje i dojrzeje do niektórych rzeczy? Później znowu moje urodziny. Leci jak szalone.

A jutro od rana z Bombelkiem sama. W końcu. Wu. do pracy i tata też. Chwila spokoju będzie ;) I na spacer pójdziemy na nóżkach, o ile nie będzie wiało tak jak dzisiaj. Bo dziś to mały się tak chował przed wiatrem że aż szok! Buźkę w rączki chował a jak go wzięłam na ręce to chował mi się w szyję :)

U nas od dwóch nocy leje... w dzień nie, ale za to, te nocne ulewy zmyły już wszystek śnieg. W dzień +10. Tylko wieje, strasznie okropnie wieje. A ja już widziałam nawet pierwsze przebijające się kwiatki z ziemi. Chyba przebiśniegi :) Pora naładować baterię w aparacie chyba ;)
Najwyższa pora wziąć się też za siebie... bo brzuszek okropny się zrobił, z lenistwa i z podjadania, nie ukrywam :) No ale tak to jest jak się lubi zjeść a ruszać się nie chce i się człowiek rozleniwił. Poćwiczyć by się przydało.... Chyba muszę się za siebie wziąć bo masakra.! Dajcie mi kopa bo się rozpędzić nie mogę :D

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Takie sobie pisanie...

Zły dzień dziś mam od rana... wszystko mnie złości i irytuje... dlatego też...

wzięłam przed chwilą gorący prysznic, pomalowałam paznokcie na wściekły pomarańczowy i brązowy, piję gorącą herbatę i zaraz kładę się spać... póki śpi Mały i póki Wu. jest jeszcze w pracy a łóżko jest tylko dla mnie...

miękka poduszka i ciepła kołderka to coś czego mi teraz potrzeba....
od jutra Wu. ma trzy dni wolnego. ale jakoś wcale się na to nie cieszę... dziwne co?

niedziela, 27 stycznia 2013

weekendowo - chillout'owo :)

Jak już skończyłam wszystko co miałam do zrobienia w piątek i sobotę, to "wrzuciłam na luz". I tak luźno zleciała cała reszta weekendu. Sobota na zabawach, gościach, i z książką. Dziś pyszny obiadek, zabawy, nawet pozwoliłam sobie na drzemkę w tym samym czasie co Bombel a rzadko a nawet bardzo rzadko się to zdarza :) był i czas na książkę, teraz jest czas na blogi, herbatę i słuchanie ... FOKUSA. Uwielbiam Jego głos. A jego piosenki kojarzą mi się z początkami moimi i Wu. Chyba już zresztą o tym kiedyś pisałam... Lubię też jego samego, podoba mi się jako facet, ale ciiii :) A tak skrycie to marzy mi się jego płyta :)

Czasem brakuje mi dawnych chwil... sam na sam z Wu. Kiedyś między nami było inaczej, wydaje mi się że lepiej niż teraz. Choć teraz w wielu kwestiach jest lepiej niż wtedy... życie... wszystko się zmienia... wszystko przemija... kocham tego mojego chłopa, tylko coś ostatnio nie iskrzy tak jak powinno. Proza życia...

piątek, 25 stycznia 2013

Padam na pyszczek

Jest już po 23... a ja dopiero co skończyłam instalowanie netu z nowego liveboxa na wszystkich kompach... bo przecież ja się znam to ja zrobię... ja też upiekłam chlebek (pierwszy! może nie idealny ale jak na pierwszy raz myślę że nie jest zły), ja też przygotowałam mięsko do pieczenia na jutro w marynatę, ja położyłam Bombelka spać, ja, ja, ja... padam na pysk!

Wybaczcie mi więc ale dziś nie mam siły już biegać po blogach, choć bardzo bym chciała choć chwilę, dla oderwania się... ale oczy mi się same zamykają....

Jedyny pozytyw to to że sama z siebie jestem dumna i zadowolona, że potrafię sobie poradzić prawie ze wszystkim sama. Nie ma dla mnie "nie da się" albo "nie umiem". Bardzo nie lubię takiego stwierdzenia.... zawsze się da, trzeba tylko chęci i wiary. Nauczyć się można wszystkiego a wtedy się da wszystko!

Może jutro będzie lepiej - w sensie może w końcu znajdę chwile dla siebie ;)

Versatile Blogger

No i stało się nieuniknione : Jagoda i Agata wytypowały mnie do zabawy. No więc dowiecie się kolejnych 7 faktów z mego życia (jakby te 100 było mało:P ). Ciężko mi coś wymyślić ale się postaram... A teraz:

Zasady zabawy:
-podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
-pokazać nagrodę na swoim blogu
-ujawnić 7 faktów o sobie lub swoim życiu
-nominować kolejne 15 blogów, które na to zasługują
-poinformować blogerów o nominacji.


Podziekować już podziękowałam, nagrodę pokazuję, teraz czas się trochę uzewnętrznić, choć z tym właśnie największy problem, ale do dzieła: 

1. Codziennie "pracuję" nad swoją cierpliwością. Przeważnie całe dnie z Bombelkiem spędzam sama a to czasami nieźle daje "w kość". Jednak jeśli chodzi o moją cierpliwość do Wu. to jest bardzo ograniczona :)

2.Nie lubię się spóźniać i nie lubię jak ktoś się spóźnia. Wolę być 5 minut za wcześnie niż 1 minutę za późno. 

3. Czasem "walczę" sama ze sobą o to co mam robić w danej chwili. Tyczy się to zarówno czasu wolnego - wybrać książkę czy blogi - ale i czasu kiedy muszę zrobić obiad i jednocześnie zająć się Bombelkiem itp. Źle mi z tym bo chciałabym mieć czas na wszystko....

4. Marzy mi się remont kuchni... Jednak u nas z kredytem ciężko bo Wu. ma póki co marną historię kredytową, ja nie mam pracy a na pieniążki z innego źródła nie ma co liczyć, no bo skąd... Ostatnio było już bardzo blisko do tego remontu ale się nie udało i z tym też mi źle.

5. Pomimo, że dzieciństwo wspominam na prawdę bardzo pozytywnie to jednak zawsze jak byłam mała to mówiłam sobie, że zrobię wszystko żeby moje dziecko miało lepiej niż ja. Czy mi się to udaje? Nie wiem. Mam nadzieję że tak.

6. Zawsze jak muszę coś wyprasować (a prasuję raczej tylko Bombelkowe ciuchy a z naszych to tylko takie na wyjście szczególne bo tak to mi się nie chce...) to bardzo długo się do tego zbieram. Nie lubię prasować. Dla mnie to strata czasu... :/

7. Szczerze nienawidzę kumpli mojego Wu. Najchętniej to wysłałabym ich w kosmos :)Uf. Udało się i chyba nie było tak źle. Nominuję tych którzy chcą bo sama nie wiem kto brał już udział a kto nie :)

Uf. Udało się i chyba nie było tak źle. Nominuję tych którzy chcą bo sama nie wiem kto brał już udział a kto nie :)


cholera coś mi się stało z czcionką i nie wiem o co chodzi i nie umiem tego zmienić... :/

środa, 23 stycznia 2013

W stu punktach o...

Najpierw znalazłam taki tekst u Joasi, później u kolejnej blogowiczki i kolejnej i kolejnej (sama już nie wiem jaka była kolejność, wiem, że pierwsza na pewno była Joasia:) ).Pomyślałam, że sama spróbuję. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie, więc do dzieła....

1. W końcu znalazłam dziś chwilę dla siebie. Po na prawdę męczącym dniu, wzięłam gorący prysznic, pomalowałam paznokcie, objadłam się popcornem a później jeszcze wsunęłam musli. Teraz leżę na kanapie i klepię w laptopka a Wu. obok ogląda jakieś filmy.
2. Zawsze chciałam zapuszczać paznokcie i nigdy mi się nie udawało bo się rozdwajały. Ostatnio(czyt.odkąd Kacper jest na świecie) dałam sobie spokój bo Bombel i nie chciałam go podrapać ale jakoś tak... same się później zapuściły i teraz mam mega długie i mocne paznokcie! Aż w szoku jestem.
3. Z tej okazji staram się je malować w ładne kolorki i ostatnio coraz częściej rozglądam się za nowymi lakierami.
4. Co do paznokci jeszcze to tylko RAZ w życiu miałam tipsy - nigdy więcej :)
5. UWIELBIAM jeść. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale ostatnio chyba za mało się ruszam... przytyło mi się troszkę.
6. Pora by coś z tym zrobić i zacząć więcej się ruszać.
7. Tylko jak skoro ja nienawidzę sportu... co najwyżej spacery. To tak. Na spacery to mogę chodzić kilometrowe i wciąż mi mało. Jednak ostatnio mrozy a Mały po godzinie zaczyna marudzić i trzeba wracać do domu.
8. Marzy mi się zakup nowej spacerówki dla Bombelka. O takiej. W kolorze turkusowym lub czerwonym. Zastanawiam się tylko czy to dobry pomysł.?
9. Jak zawsze kochałam zimę, tak teraz... czekam wiosny!
10. Śmiem twierdzić, że wtedy zaczniemy z Bombelinim chodzić na działkę i przegonimy nudę. Czasem już brak mi pomysłów co mamy robić w domu.
11. Jestem Kurą Domową :) heh. Gotuję, sprzątam, piorę, zajmuję się Dzieckiem, no i co tam jeszcze można sobie wymyślić.
12. Marzyło mi się bycie perfekcyjną kurą domu ale coraz częściej stwierdzam, że się NIE DA.
13. Z każdym dniem coraz mocniej kocham tego mojego synka. Zresztą od samego początku tak jest, odkąd tylko pomyślałam, że chcę mieć dzidziusia.
14. Zawsze uwielbiałam zapach farby, rozpuszczalnika i podobnych cudawianków jak np. zmywacza do paznocki!
15. Nie lubię za to zapachu benzyny i po dłuższej chwili na CPN-ie zatykam nosa :)
16. Z Wu. poznałam się przez jego kumpla, na początku długo nie chciałam się z Nim spotkać bo kompletnie nie kojarzyłam jak On wygląda.
17. Jednak jak zobaczyłam go to stwierdziłam, że On musi być mój :) I tak się stało.
18. Zawsze marzyłam o prawku i gdy w końcu udało mi się je zdać (za 3razem) to mogłam spędzać całe dnie w aucie. Uwielbiam jeździć autem.
19. Gdy już miałam prawko ale jeszcze nie byłam w ciąży to jeździłam bardzo szybko i ryzykownie, parę razy niewiele brakło bym znalazła się w rowie ale jednak zawsze umiałam się "wybronić".
20. Odkąd Bombel jest na świecie, jeżdżę ostrożniej, już nie mówiąc o tym, gdy jeżdżę z Nim.
21. Skończyłam technikum budowlane. W klasie było nas raptem 6 w pierwszej klasie. Co roku "odpadała" jedna - będąc w ciąży :) W 4klasie było nas trzy - ja się utrzymałam bo nie zrezygnowałam ze szkoły gdy dowiedziałam się o ciąży i chciałam skończyć szkołę.
22. Udało się i takim oto sposobem, zostałam Mamą, zdałam maturę i co więcej zdałam egzamin zawodowy. Z tego powodu jestem z siebie naprawdę dumna.
23. Zawsze byłam córeczką tatusia, tak jest do tej pory.
24. Gdy mój tata dowiedział się o ciąży, był "nie w sosie", nie odzywał się do mnie dwa dni - to były najtrudniejsze dni w moim życiu.
25. Zawsze liczyłam się ze zdaniem swojego taty. Był dla mnie najlepszym tatą jakiego sobie mogłam i mogę wymyślić, zawsze mogę na Niego liczyć. Z wyjazdów za granicę zrezygnował tylko On i postanowił "ratować rodzinę". Bardzo wiele mi to daje, bo w dzieciństwie moi rodzice bardzo często wyjeżdżali a ja zostawałam z bratem i babcią.
26. Od 5 klasy podstawówki do końca gimnazjum, czyli w okresie gdy najbardziej potrzebowałam rodziców, Oni niestety byli za granicą. Wtedy się cieszyłam bo brat na więcej mi pozwalał, teraz żałuję, że wtedy ich nie było i nie mieli zbytniej możliwości żeby "kontrolować" moje wychodne, itp.
27. Nigdy nie spałam u żadnej koleżanki, ani u żadnego ze swoich chłopaków. Takich sytuacji było może tylko ze dwie trzy. Gdy byłam na weselu z moim byłym to wtedy był raz i raz gdy niby byłam z Wu. "na domkach" letniskowych a tak naprawdę byliśmy pod namiotami razem...
28.Ostatnimi czasy codziennie w moim domu goszczą zupy - a to za sprawką tego, że Bombel stał się ich prawdziwym smakoszem. Najlepsze są te z makaronem oczywiście.
29. Z początkiem roku zaczęłam zbierać pieniążki do skarbonki.
30. Tym razem jednak do takiej co nie ma od spodu "wejścia", żeby nie wybierać z niej, tylko poczekać aż uzbieram całą :)
31. Uwielbiam wszelkie papierowe bzdety - kalendarze, notatniki, zeszyty - gdy jeszcze chodziłam do szkoły to często wymieniałam zeszyty bo np. jakiś już mi się znudził.
32. Uwielbiam też ładne długopisy.
33. W przedszkolu jako pierwsza pisałam piórem.
34. Jednak szybko przerzuciłam się na długopis...
35. Marzy mi się jednak jakieś ładne pióro żeby zacząć nim pisać.... podpis piórem bardziej mi się podoba niż ten długopisem...
36. Zaczynam mieć problem z tym co tu by napisać...
37. Zbieram pocztówki
38. Ale nie takie co sama sobie kupię, tylko takie co dostanę od kogoś.
39. Dlatego też mam swój profil na postcrossing
40. Nie mam za to profilu na nk, facebooku ani innym tym podobnym badziewiu.
41. Mam podwójne nazwisko :)
42. Bombel jest moim oczkiem w głowie
43. Marzy mi się podróż do Włoch.
44. Gdy moi rodzice pracowali we Włoszech miałam okazję spędzić tam 2 miesiące wakacji.
45. Były to najwspanialsze i niezapomniane wakacje w moim życiu.
46. Nie mam przyjaciółki
47. Miałam dwie, jednak obie straciłam przez faceta...
48. I to za każdym razem przez mojego faceta... :]
49. Nie wierzę też w przyjaźń damsko-męską
50. Nigdy się nie upiłam do tego stopnia żeby nic nie pamiętać.
51. Odkąd Kacper jest na świecie wypiłam może ze dwie lampki wina nic więcej.
52. Odkąd się dowiedziałam o ciąży właściwie to nie piłam nic.
53. W 3 gimnazjum miałam taki miesiąc że paliłam papierosy
54. Później mi jednak zbrzydło i nie palę i nie zamierzam palić.
55. Lubię czytać książki.
56. Ostatnio nie mam jednak na to czasu, ale postanowiłam to zmienić i pożyczyłam od teściowej S.King'a "Pod kopułą".  Ciekawe jak długo będę ją czytać :)
57. Lubię też oglądać filmy. Lecz j.w. nie mam na to wiele czasu, bo gdy Bombel już uśnie to ja ogarniam domek a później padam na pyszczek i zasypiam
58. Postanowiłam, że nie będę piła kawy i cappucino.
59. I od dwóch dni wypijam herbaty w ilościach hurtowych.
60. W związku z czym jutro muszę kupić jakieś dobre herbatki bo mi się już kończą wszystkie.
61. Wiem, że w najtrudniejszych życiowych momentach mogę liczyć na Wu. mimo wszystkich kłótni i sporów zawsze mnie wspiera
62. Tak też było trzy lata temu, gdy znalazłam moją babcię, która popełniła samobójstwo.
63. To strasznie ciężki temat dla mnie i piszę o tym pierwszy raz.
64. Miałam bloga dawno temu, bo właściwie z blogami od zawsze coś mnie łączy, jednak wtedy przestałam pisać. Po tym wydarzeniu strasznie zamknęłam się w sobie.
65. Nie chodziłam do psychologa itp.
66. Ze wszystkim staram się radzić sobie sama. Zarówno rzeczami fizycznymi jak i tymi w mojej głowie.
67. Chciałabym mieć taką prawdziwą przyjaciółkę. Żeby móc do niej zadzwonić w środku nocy i powiedzieć o wszystkim. Żeby móc pójść do niej o każdej porze i wiedzieć że zastane otwarte drzwi.
68. Nie boję się tego co przyniesie mi życie....
69. Ale boję się śmierci najbliższych mi osób i mojej samej....
70. Boję się też pająków.
71. Jestem pedantyczną bałaganiarą - tzn. bałaganię a zaraz później mnie to złości i muszę to posprzątać...
72. Zawsze najlepszym wyładowaniem moich emocji gdy ktoś mnie wkurzył było właśnie sprzątanie.
73. Lubię oglądać seriale - choć ostatnio oglądałam je tylko przez internet. Teraz już nie oglądam żadnych.
74. Nie umiem grać w szachy mimo, że mój tata wielokrotnie próbował mnie tego nauczyć....
75. Umiem za to robić na szydełku, drutach, wyszywać itp. Choć dawno tego nie robiłam i musiałabym dużo sobie przypomnieć.
76. Od zawsze mam tyle siły, że przemeblowania, przestawianie mebli itp to dla mnie nie problem. W domu się śmieją ze mnie że jestem strong woman :)
77. Nigdy nie byłam na prawdziwej dyskotece.
78. Na te na które chodziłam to były w gimnazjum i podstawówce :D
79. Miałam kiedyś kota i papugę.
80. Nigdy za to nie miałam psa (choć bardzo chciałam), ani chomika, ani królika ani innego futrzastego lub nie futrzastego zwierzaka.
81. Kilka moich starych blogów do tej pory jest gdzieś w sieci a ja nie pamiętam do nich adresów...
82. Nie utrzymuję kontaktu ze swoimi byłymi.
83. No właściwie tylko z jednym mówimy sobie "cześć", ale nie gadamy....
84. Kiedyś chciałam jechać na koncert zespołu Metallica
85. Podoba mi się ich wokalista... James Hetfield. Pomimo tego, że jest w wieku mojej mamy.
86. Podoba mi się też aktor Jason Statham oraz Vin Diesel.
87. Bardzo lubię film Avatar, w najbliższym czasie mam zamiar oglądnąć go w 3d.
88. Owoce morza jadłam we Włoszech i w Polsce. Te we Włoszech jedzone na tarasie domu z widokiem na morze uważam za 8 cud świata, te w Polsce nie smakowały mi wogóle.
89. Nigdy nie miałam kolczyka w nosie i w pępku. Choć w nosie chciałam mieć.
90. Miałam za to swego czasu dwa kolczyki w jednym uchu, jeden z nich założyłam sobie razem z moją przyjaciółką z gimnazjum, która wyjechała do Anglii i kontakt się urwał. Ja kolczyka wyciągnęłam dopiero rok temu...
91. Mam tatuaż.
92. Literkę "W" a gdzie to już nie powiem ;P
93. Chciałam też mieć różę na łopatce albo na stopie, jednak to było jeszcze przed moją 18 i rodzice się nie zgodzili wtedy. Powiedzieli, że po 18 mogę sobie zrobić, ale mi po 18 jakoś przeszło parcie na ten tatuaż i nie zrobiłam go :)
94. Podobają mi się suknie z XVIII wieku :)
95. Na prawdę kończą mi się już pomysły i robię się śpiąca :)
96. Piszę tego posta na trzy razy. Zaczęłam dwa dni temu :) heh
97. Wykorzystuję teraz kompa stacjonarnego z racji tego, że Wu śpi. Rano robiłam tu porządki jak on był w pracy.
98. Bardzo się cieszę, że dzięki blogom mogłam i mogę wciąż poznawać tyle wspaniałych osób.
99. Żałuję, że z wieloma nie mam i pewnie nie będę miała okazji poznać się na żywo...
100. To już koniec? A jednak mi się udało. Myślałam że nie dam rady i że nie wymyślę aż stu punktów... Gratuluję tym którzy tu dotrwali :)

wypadek + dopisek

Wu. w pracy, mój tata też. Ja w domu sama z małym. Wygłupy i śmiechy od rana, nawet na blogu mi się udało co nieco porobić, ogólnie wszystko ok, do czasu... Wymyśliłam, że na obiad zrobię ziemniaczki z pulpetami i na surówkę czerwoną kapuchę z jabłkiem... mmm pychota. Jednak taka kaleka jak ja musiała sobie coś zrobić bo dzień byłby zbyt piękny... krojąc kapustę wbiłam sobie nóż w rękę... niedużo, ale wystarczająco na tyle, żeby krew poleciała od razu strumyczkiem a mi się zrobiło słabo. Mało co nie zemdlałam... jednak w porę się opamiętałam zmoczyłam twarz zimną wodą, rękę opatuliłam ręcznikiem i siadłam sobie pod meblami żeby nie upaść... Mały podszedł jakby wyczuł że coś się stało i głaskał mamę po głowie... kochany.

Teraz już lepiej, ale ręka boli cholernie i nie jestem w stanie nic nią zrobić. Dobrze, że mogę palcami ruszać. No i wciąż mi słabo... I na obiad na pewno nie będzie kapusty i klopsów. Spaghetti w najprostszej wersji... to i tak dużo w tej chwili...

Dopisek.
Na obiad jednak były pulpety i kapusta. Nie mogłam jej dzisiaj odpuścić! Jednak w gotowaniu była godzina przerwy na dojście do siebie, później skończyłam to co zaczęłam, tym razem już bez żadnych urazów :)

Prośbę mam. Bo sama się już pogubiłam. Bo dodaję i dodaję do linków i wciąż o kimś sobie przypominam... gdybym jednak o którejś z Was zapomniała, to przepraszam i proszę o przypomnienie mi się :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

AWARIA

Jak widać w tytule.
Po primo - popsuł mi się internet na lapku więc dostępu brak bo stacjonarny w większości okupuje Wu. a jak nie okupuje to ja już nie mam siły przy nim siedzieć więc do piątku dostęp ograniczony!
Po drugie primo - chciałam coś pozmieniać na blogu i znów wcięło mi listę linków do Was.... FUCK. Większość mam, ale jak ktoś chce lub jest nowy to nie pogniewam się o linka ;)
Po trzecie primo - do napisania mam conajmniej kilka postów... teraz zaległości w pisaniu będą jeszcze większe... Po powrocie obiecuję poprawę! Bo czytać Was będę na pewno, od tego jestem uzależniona i bez tego żyć nie potrafię ;)
Do napisania w piątek lub sobotę najpóźniej. Całusy!

piątek, 18 stycznia 2013

Straszny sen...

Obudziłam się dzisiaj w nocy niemalże z krzykiem, bynajmniej mnie samej wydawało się, że krzyczałam przez sen. A śniło mi się, że ... odwoziłam kogoś razem z Wu. i Bombelkiem i kimś tam jeszcze na PKP i gdy dojechaliśmy na stację, wysiedliśmy z Wu. dosłownie na minutę z auta żeby komuś bagaże wyciągnąć i odnieść na peron czy coś a Bombelek został dosłownie na MINUTĘ sam w aucie ale oczywiście pozapinany w pasy a drzwi z auta były zamknięte, nie na zamek ale po prostu zamknięte i gdy wróciliśmy do auta to Jego tam nie było. Biegałam wszędzie, dosłownie WSZĘDZIE a Jego NIGDZIE nie było. Krzyczałam, wołałam i nic... Nigdzie go nie było. Już miałam w głowie najgorsze scenariusze.... później pojawił się skądś mój tata i moja mama, ja płakałam, że Jego nigdzie nie ma, że coś mu się pewnie stało, albo że ktoś go porwał.... i pamiętam, że tak strasznie krzyczałam i płakałam... wtedy się obudziłam.

Zlana potem, prawie płakałam przez sen. Zobaczyłam Bombelka śpiącego tuż obok mnie. Wyglądał tak beztrosko i błogo - zresztą jak zawsze gdy śpi. Wtuliłam się w Niego najmocniej jak mogłam i tak po baaardzo długiej chwili zasnęłam. Najpierw jednak długo leżałam wtulona w Niego i wdychająca zapach Jego dziecięcej skóry i zapach piżamki - uwielbiam zapach Jego ciuszków. Leżałam i myślałam, że zrobiłabym dla Niego wszystko. Myślałam, że nie darowałabym sobie nigdy gdyby coś mu się kiedyś stało...

Kocham Cię synku.!

środa, 16 stycznia 2013

16 miesięcy z życia Pana K.

Minęło jak szalone. Nawet nie wiem kiedy bo jeszcze niedawno chodziłam z brzuchem :) Teraz Pan K. jest już taaaaki duży, co sam zresztą pokazuje. Śpi w dzień (korzystając z tej okazji piszę właśnie notkę), je tyle ile chce tzn. zje zazwyczaj połowę tego co ja mu naszykuję (ja tak dużo szykuję czy On tak mało je?:) ) ale jakoś mnie to nie martwi. Wręcz przeciwnie, cieszy mnie to, że je i że chce jeść. Problem raczej mam w tym co mu dać zamiast Jego ulubionych serków, żeby nie było to na mleku bo zauważyłam,  że znów ma na pleckach plamy... nic innego raczej tego nie powoduje, albo mleko w produktach albo ewentualnie czekolada. Kombinuje ile wlezie, uwielbia skakać po łóżku (taty szkoła), ma przy tym nie lada ubaw. Nie przepada za swoimi zabawkami, częściej leżą one w kącie a Pan K. bawi się garami w kuchni albo mamy telefonem dzwoniąc do wszystkich możliwych ciotek. Lubi oglądać książeczki siedząc mi na kolanach, rysować. Gdy przychodzi pora na ubranie się po kąpieli to ucieka na golasa do pokoju do dziadka a ja muszę Go gonić z piżamą :) Podobnie jest gdy przychodzi pora spania, Bombel ucieka do dziadka z dzikimi piskami radości i wskakuje mu na kolana, po czym najczęściej jeszcze przez godzinę rozrabia i pada wreszcie spać. W nocy śpi do pierwszej pobudki (czasem do drugiej) w swoim łóżeczku, później okupuje moją połówkę łóżka a ja śpię na raptem hm, 10 cm? przez co często jestem obolała w dzień, ale czego się nie zrobi dla Jaśnie Pana Księcia :). Dziś gdy gadałam przez telefon i dałam Panu K. paluszka do ręki, posadziłam go na łóżko, to ten zjadł. Ja w międzyczasie skończyłam gadać przez tel. On powiedział "MAMA" i pokazał paluszkiem na buzię, że ma pusto. Ja się Go pytam "zjadłeś paluszka i nie ma? Chcesz jeszcze?" a On kiwa głową. :) Przesłodki! Daje buziaki, macha pa,pa rączką gdy wychodzi On lub ktoś z pokoju/domu. Potrafi przynieść prawie każdy przedmiot o jakim się Mu powie. Potrafi powiedzieć jak robi konik a jak kura, piesek i owieczka. Na razie rewelacji w mowie nie ma ale czuję, że już niedługo się to zmieni :) Ostatnio też coraz częściej pokazuje, że ma mokrą pieluszkę ale z nocnikiem na razie mu jeszcze nie po drodze. Uwielbia się kąpać, szaleć z tatą i dziadkiem i śmiać oraz ściągać sobie papcie, oczywiście mamie na złość :)

Czy coś jeszcze? zapewne tak, ale to tyle co pamiętam w tej chwili :) Rozwija się, rośnie i to tak szybko. Wciąż mam wrażenie, że za szybko to moje dziecię rośnie! :)

niedziela, 13 stycznia 2013

Rodzeństwo...

ah rodzeństwo. Między mną a moim bratem jest różnica 8 lat. Wu ma siostrę starszą jedną o 6 a drugą też o 8 lat. Ja się zawsze z bratem dogadywałam dobrze, przynajmniej póki był w kraju, teraz kontakt jest trochę rzadszy ale wciąż zadowalający. Możemy do siebie zawsze napisać/zadzwonić, jak coś się dzieje czy potrzebujemy z kimś pogadać to jesteśmy "w zasięgu". U Wu. różnie to bywało z siostrami, nie wiem jak kiedyś ale teraz kontakt mają naprawdę sporadyczny. Do mnie Jego siostry piszą rzadko, do Niego jeszcze rzadziej. No cóż... różni są ludzie.

Ale czemu o rodzeństwie mowa? Bo dziś dowiedziałam się, że będę Ciocią :) Wu. siostra jest w ciąży! Uciszyłam się no bo jest z czego - małe dzieci to przecież takie CUDY świata :)
I jeszcze czytajac Wasze blogi, widzę że najczęściej różnica wieku między dziećmi teraz to rok, dwa a o większych różnicach wieku między rodzeństwem ostatnio jakoś tak rzadziej słyszę.
I tak sobie myślę, że ja to bym nie chciała teraz być w ciąży. Nie nacieszyłam się jeszcze Bombelkiem. Chcę spędzić z Nim jak najwięcej czasu, chcę być póki co na każdą Jego potrzebę dostępna. Będąc w ciąży, a właściwie po porodzie mój czas byłby ograniczony,a póki co tego nie chcę. I tak się zastanawiam, czy kiedyś przyjdzie taki czas kiedy powiem, że to już bym chciała? Że nacieszyłam się Małym? :) To się okaże...


*Póki co zawitała do mnie "ciocia z ameryki". Co sponsoruje przy okazji mój podły humor, złe samopoczucie i ból każdej kostki... mam dość. Jeszcze pokłóciłam się z Wu.

On śpi. Ja czytam blogi, piję herbatę malinową z kardamonem :) i wcinam mandarynki i muffinki! a co.!
wybaczcie, że nie komentuję... jakoś brak mi weny ostatnio... ale przysięgam, że czytam i jestem na bieżąco u każdej z Was!

środa, 9 stycznia 2013

1 procent


Jeśli jeszcze nie wiecie na kogo oddać swój 1% to będę wdzięczna za ten procent na rzecz Hani! 
Jest to córka mojej znajomej z bloga, którą poznałam na samym początku swojego blogowania, gdy jeszcze miałam bloga na onecie a Ona wtedy była w ciąży. 
Obie dziewczyny są rewelacyjne i myślę, że warto im pomóc!

sobota, 5 stycznia 2013

Doczekałam się!

Domyślacie się czego? No która zgadnie? No która? :)

Jeszcze może nie do końca tak świadomie i na w pełni "wiem o co chodzi"... ale jednak. Dla mnie liczy się sam fakt, że Mój Synuś wykazuje inicjatywę z ... powiedzeniem MA MA! Już jakiś czas "męczymy" go z "no powiedz mama", "a powiedz tata", "a może Kacperku powiesz dziadzia/baba/cokolwiek?" :) I tak ostatnimi czasy - czytaj dwa dni temu siedząc na kolanach u dziadka ja znów to samo... "a powiedz mama" Kacper cisza. "a powiedz nie" Kacper cisza. Na co ja jeszcze raz "a powiedz mama". A Kacperek wtedy "niiiie" :) Rozbawił mnie do łez wtedy. No i od tamtej pory od czasu do czasu się mu przypominałam w ciągu dnia i tak dziś mój kochany, jedyny synuś w końcu powiedział swoje pierwsze "MA MA". Brzmi to przesłodko w Jego wykonaniu!:) Jeszcze słodsze będzie pewnie to MAMA wypowiedziane w pełni świadomie, które pewnie już gdzieś "czai się za rogiem" :). Dodaje mi skrzydeł ten mój Skrzat mały.


I tak mi ten mój mały Skrzat na dodawał skrzydeł, że ja dziś po "mini remoncie" - czyt. wymianie jednej z rur w łazience która miała chyba ze 120 lat - rura nie łazienka :) bo to tak przy okazji tego, że sąsiad z góry wymieniał, bo kupił ktoś mieszkanie nad nami i się remontuje, a my mamy łazienkę jeszcze wciąż w rozkładzie niestety przez jakiś tydzień po zalaniu jakiś czas temu (zresztą długa historia :) ). No to ja po tym "mini remoncie" wysprzątałam dziś całą, CALUSIEŃKĄ łazienkę. Jak mały poszedł spać po 19, tak ja skończyłam dopiero o 21:40 i padam na ryjek. Zrobiłam sobie może ze dwie 5minutowe przerwy a tak to sprzątałam, myłam i jeszcze raz sprzątałam i myłam, kafelki od samej góry do samego dołu i prysznic i kibelek i umywalkę i wszystko, wszystko, wszystko. Aż się błyszczy i pachnie nowością :) heh. Ale jestem happy, ja lubię tak coś porządnie posprzątać i widzieć efekt swojej pracy :) A teraz już tylko buzi Wu. bo akurat przyszedł z pracy i idę lulu, więc słodkich snów dziewczyny!

czwartek, 3 stycznia 2013

Zębowo, kubkowo i budżetowo :) + dopisek

Gorączka okazała się gorączką wróżącą zęby. Dziś pojawiła nam się po tej stronie dziąseł prawa dolna czwóreczka! Mamy więc kolejnego ząbka!

Jednak mały co się umęczył to jego.... co ja się namęczyłam to moje... ale daliśmy radę!

Jedyne co to jesteśmy stratni o kolejny kubek w domu.... który niechcący roztrzaskał mi się w zlewie... Kubki ostatnio są u nas wybijane dość systematycznie także mogę to uznać za generalne porządki bo jak nie mi się coś zbije albo ukruszy to mały gdzieś coś puknie, a postanowiłam że nawet jak kubek jest tylko gdzieś lekko uszczerbiony to idzie do śmieci. Jednak dziś musiałam nabyć nowy, bo za niedługo to w takim tempie pozostałyby nam tylko filiżanki do kawy/herbaty w których nikt pić nie lubi. W domu ostatnio wszyscy polubili duuuuże kubki. Bo więcej się w nich mieści :) Mój nowy nabytek w jeszcze zimowej kreacji możecie podziwiać na zdjęciu obok :) Oczywiście zaraz po nabyciu musiałam sobie z niego już skorzystać i tak, teraz popijam w nim kawę na przemian z herbatą i tak w kółko :)

A dziś zrobiłam do końca podsumowanie naszego domowego budżetu z grudnia i wiecie co? Normalnie doznałam SZOKU! Ile my wydajemy a ile zarabiamy - masakra :) Jednak muszę dodać że suma wydatków była kosmiczna z racji tego, że musieliśmy pospłacać zaległości - a jednocześnie cieszę się, że już wychodzimy na prostą i że z większością rzeczy już od stycznia jesteśmy tylko na bieżąco! Nawet nie wiecie jaka to ulga dla duszy :) Oby teraz już cały czas tak było!



Widziałam, że na większości blogów same postanowienia, podsumowania... u mnie takiego czegoś brak. Bo raz że nie miałam czasu a dwa siły. A czy sama sobie robiłam jakieś postanowienia? Hm. Szczerze mówiąc to chyba nie bo zazwyczaj gdy je robiłam to bardzo szybko o nich zapominałam :) Więc może tak na ten rok, króciutko: być szczęśliwszą?

dopisek 19:15
no i długo to ja się kubkiem ie nacieszyłam. Młody pół godziny temu poszedł spać. Ja robiąc herbatę usłyszałam charakterystyczne "pyk" ale popatrzyłam, pooglądałam, stwierdziłam że kubek cały i poszłam wziąć prysznic. wyszłam spod prysznica patrzę a pod kubkiem mokro.... oglądam więc jeszcze raz z każdej strony i co? Pęknięty! Cholera jasna! Od góry do prawie samego dołu kubka taka cieniusieńka kreseczka że prawie jej nie widać.... no ale herbata tamtędy ucieka.... więc z kubkiem mogę się pożegnać... eh. i znów zostałam bez kubka...