czwartek, 28 lutego 2013

Szczepienie i słów kilka o ...

Dwa dni temu, czyli wtedy też gdy pisałam ostatniego posta szłam z Bombelinim na szczepienie. Póki co ostatnie i naprawdę bardzo mnie to cieszy, a Szkraba pewnie jeszcze bardziej. Płakał bidny strasznie jak tylko zobaczył lekarkę, która weszła do pokoju szczepień, badanie u mamy na rękach, ledwo go utrzymałam a samo szczepienie to już była wogóle masakra bo na prawdę nie przypuszczałam że mój malutki Synek ma tyle siły! Ledwo dałam radę go przytrzymać tak żeby się nie ruszał.. Całe szczęście że mamy to za sobą, mam nadzieję, że mały szybko zapomni. Gdy wyszliśmy z gabinetu od razu przestał płakać i już później było ok. Na szczęście żadnych gorączek itp nie gościliśmy a dzieć nawet nie marudził zbytnio tylko wcześniej poszedł wieczorem spać. Cieszę się że chociaż po szczepieniu nic Mu nie dokuczało.

Dziś pierwszy raz byłam na przeglądzie auta, no i oczywiście też byłam z Bombelkiem bo nie miałam go z kim zostawić, wystraszył się bidny i też płakał. Ale jak już wyszliśmy ze stacji kontrolii pojazdów to wesoły i śmiał się w głos... :)

Ja dziś czekam na paczkę, która ma przyjść i o której więcej dowiecie się już niedługo. Doczekać się nie mogę! :)

A i jeszcze słów kilka o ostatnim poście... musiałabym pisać bardzo, bardzo długo a jakoś do tego nie mogę się zebrać. Dlaczego to napisałam? Bo pomimo, że w większości momentów jest naprawdę ok. Wu. dużo się zmienił odkąd Go poznałam i jest facetem, którego kocham, to są takie momenty, że mam serdecznie dość tego wszystkiego. Powiem tak: w domu wszystko jest na mojej głowie, ja o wszystko się martwię, ja wszystko załatwiam, ja wszystko robię. Rozmowy nic tu nie dają. Próbowałam i próbuję za każdym razem z nadzieją, że w końcu coś do tej Jego dziwnej główki dotrze. I gdy tak sobie pomyślę, że mam mieć do końca życia tak wszystko na swojej głowie to szlag mnie trafia i na prawdę nie chcę brać na siebie odpowiedzialności za wszystko... bo niestety wszystkiego w stanie nie jestem zrobić sama. Bardzo bym chciała mieć jeszcze jedno dziecko. Marzy mi się córeczka. Za kilka lat... ale na dzień dzisiejszy nie ma mowy o tym. Wu. jeszcze musi dużo zrozumieć żebym ja się na to zdecydowała...

Mam nadzieję, że choć troszkę to rozumiecie...?

wtorek, 26 lutego 2013

Postanowiłam...

... i muszę o tym napisać choć tyle, że....

Jeśli nic się diametralnie nie zmieni między mną a Wu. to ja nie chcę mieć więcej dzieci. Przykre. Boli. Tylko co ja więcej mogę w tym temacie... eh.

... temat na długą, długą rozmowę... ciężko mi z  tym wszystkim i nie mam z kim pogadać, dlatego ten post.

niedziela, 24 lutego 2013

Zima odchodzi a my idziemy na sanki

Każdy już wyczekuje wiosny, chce pognać śnieg gdzie pieprz rośnie, a my? My dziś, pierwszy raz tej zimy wyruszyliśmy na sanki! Dlaczego dopiero dzisiaj po raz pierwszy? Ano dlatego, że wcześniej sanki nie miały oparcia, nie było jak i gdzie go zrobić ani jak dokupić... Ale wczoraj udało się Wu. zrobić w pracy oparcie, cudem udało mu się je wynieść z zakładu bo to nie takie małe coś w końcu i każdy widzi że coś niesie, ale udało się. Jak wrócił z drugiej zmiany o 2 w nocy to obudził mnie żebym je zobaczyła :) Były super! Rano od razu zaangażowałam mojego tatę żeby nam je zamontował. Bombeliniemu już wczoraj naopowiadałam, że dzisiaj rano pójdziemy na sanki z dziadkiem. Od rana chodził i machał papa i chciał już iść. No więc wyruszyliśmy po 9 rano! Szczęściu nie było końca. Bombel się śmiał  uśmiech nie schodził mu z buźki. Ja się nabiegałam i nacieszyłam razem z nim. Szczęśliwi, z rumieńcami wróciliśmy do domu :) Było super! Mam nadzieję, że śnieg który padał przez prawie tydzień poleży jeszcze chociaż kilka dni... bo szkoda mi teraz że wcześniej nie mieliśmy tych sanek zrobionych... Ale teraz mam zamiar nadrobić. Może dzisiaj jeszcze pójdziemy? A jutro to już na pewno! :)

Dziewczyny zapraszam też Was wszystkie na mój drugi blog o TUTAJ :) Dzisiaj i tam pojawi się nowa notka, możliwe że już za chwilę ;)


No i oczywiście chciałam też podziękować Joasi za super wieczór panieński! Było naprawdę genialnie. Nigdy jeszcze czegoś takiego na blogach nie widziałam! Wieczór spędzony w doborowym towarzystwie przed laptopem? czemu nie? Mam nadzieję, że uda nam się to kiedyś powtórzyć :) Jak widać, można świetnie się bawić, nawet nie wychodząc z domu, a nawet może i swojego łóżka jak to było w moim przypadku :) hehe. Uściski dla wszystkich dziewczyn z którymi miałam okazję wtedy pogadać i dla Joasi przede wszystkim! Kochana dużo, dużo miłości i szczęścia na Nowej drodze życia! :) Pamiętaj żeby jutro mówić tylko TAK :)

piątek, 22 lutego 2013

Specjalnie dla Joasi! - nowy blog!

Zapraszam Was TUTAJ.
niespodzianka czeka :)

Akuku - testujemy!

Jakiś czas temu weszłam na stronę owej firmy. Od razu spodobały mi się prezentowane tam akcesoria dla dzieci. Nowoczesny design, atrakcyjne nadruki na produktach przyciągające uwagę maluszków, sprawiają że każdy posiłek, kąpiel czy pielęgnacja stają się przyjaznymi doświadczeniami - możemy to samo przeczytać na ich stronie.

Byłam ciekawa czy uda nam się wypróbować owe produkty, bo w mojej okolicy nigdzie takowych nie widziałam i spotkać nie mogłam, niestety. Szkoda że nie ma ich w większej ilości sklepów bo na pewno skusiłabym się na nie już dawno. Są kolorowe, lekkie, cieszące oko. Na dodatek nie zawierają BPA co jest dodatkowym plusem.

Udało mi się wraz z Bombelkiem dostać i przetestować trzy przedmioty z ich sporego asortymentu. Były to:
Kubek sportowy ze słomką

Miseczka ze sztućcami

Sztućce

No i po kolei: 
Kubek sportowy ze słomką - super sprawa. 
Na stronie producenta możemy przeczytać : "Karmienie jeszcze nigdy nie było tak przyjemne. Kubek posiada wszystkie wymagane atesty. Jest wykonany z najlepszych surowców. Jest lekki, nietłukący się, bardzo wytrzymały, łatwy w użyciu i sterylizacji. Specjalny ergonomiczny kształt zapewnia dużą wygodę w użytkowaniu Jego specjalna konstrukcja, zaprojektowana jest tak aby jak najlepiej spełniać oczekiwania Twoje i twojego dziecka. Kubek nie zawiera BPA"
No i faktycznie kubek jest lekki, nietłukący się - co przetestował już Bombelek no i ku mojej uciesze - nic z niego nie kapie, jak w przypadku wielu niekapków które rozpracował już mój synuś. Jednak Bombelek póki co choć ciągle próbuje i staram się najlepiej jak umiem pokazać mu jak się z tego pije, to na razie nie opanował jeszcze picia przez słomkę. Także na razie kubek jest testowany pod każdym innym względem. Mam jednak nadzieję, że to właśnie dzięki temu kubkowi nauczy się pić przez słomkę i w lecie kubek będzie jak znalazł na nasze wyjścia na działkę i w inne poza domowe miejsca. 
Miseczka ze sztućcami - po raz kolejny super.
Na stronie producenta możemy przeczytać: " Zestaw jest przyjazny, bezpieczny, stabilny, podstawa antypoślizgowa. Miseczka jednokomorowa. Części zestawu odpowiednio wyprofilowane."
No i tak właśnie jest. Kolorowy zestaw, z super nadrukiem - pszczółkami no i czymś co mi się bardzo spodobało i przyciągnęło moją uwagę - te sztućce schowane w taką jakby "kieszonkę". Jak dla mnie rewelacyjny pomysł gdy trzeba gdzieś wyjść, jechać i wziąć ze sobą to co niezbędne i o niczym nie zapomnieć. Jednak jest jeden minus - sztućce, które można tam zapakować to tylko te dołączone w zestawie, żadne inne tam nie pasują bo nie są po prostu tak wyprofilowane. Dla mnie to minus bo sztućce są jak dla mojego głodomora za małe, od początku karmiłam go takimi zwykłymi sztućcami jak chyba każdy z nas ma w domu. Są one większe niż te w zestawie. No i z racji tego właśnie gdybym miała oceniać to tak na 4 z plusem. Jednak muszę tu też napisać że biorąc pod uwagę fakt, że owa miseczka jest dla dzieci od 4 miesiąca życia to zmienia to postać rzeczy. Bo wtedy sztućce są jak najbardziej pasujące do całości i do dziecka przede wszystkim.
Oraz ostatnie Sztućce - ok. 
Na stronie producenta możemy przeczytać: "Zestaw sztućców Akuku przyjazny i bezpieczny, uczy samodzielnego jedzenia. Nie zawiera BPA.
Ze sztućcami Akuku posiłek będzie przyjemny i wygodny - szeroki uchwyt ułatwia posługiwanie się łyżeczką czy widelcem, a atrakcyjne kolory bawią maluszka."
I po raz kolejny wszystko na plus, zarówno kolorystyka, kształty i materiał z jakiego są wykonane sztućce naprawdę zasługuje na pochwałę. Jednak podobnie jak w zestawie powyższym sztućce są według mnie dla młodszych dzieci, które, że tak powiem jedzą mniej niż nasz Bombelini :) 
Wszystko oceniam na ocenkę bardzo dobrą! :) Jednak żałuję, że nie mogłam przetestować tych produktów wcześniej, gdy Bombelini był mniejszy. Gdybym miała komuś polecić to zdecydowanie tą firmę mogłabym polecić młodym rodzicom, którzy szukają dla dzieci kolorowych i wytrzymałych akcesoriów. 


środa, 20 lutego 2013

21 lat minęło jak jeden dzień...

Pogoda była podobno identyczna jak dziś... śniegu full i wciąż sypie. Właśnie w taki dzień jak dziś przyszłam na świat... i minęło już tyle lat. Lat pięknych ale i tych złych. W mojej głowie tyle wspomnień, tyle niespełnionych i spełnionych marzeń.

Dzieciństwo, kiedy to z mamą w domu aż do pójścia do zerówki uczyłam się wszystkiego, kiedy obydwie czekałyśmy na mojego brata aż wróci ze szkoły i na mojego tatę który wróci z pracy. Dzieciństwo, kiedy jeszcze wszyscy moi dziadkowie byli na świecie.... pamiętam niedzielne wyjścia do dziadków... pamiętam jak jeździliśmy nad jeziora, byliśmy wszyscy razem. Cała nasza czwórka.
Później szkoła, minęła strasznie szybko. Zarówno podstawówka, jak i gimnazjum. Tym bardziej że już pod koniec podstawówki moi rodzice musieli wyjechać do pracy za granicę. Ja zostałam sama z bratem. Nie powiem z jednej strony fajny czas ale tego czasu nic mi teraz nie odda. Ale był to też czas gdy dzięki Nim mogłam całe wakacje spędzić we Włoszech  Najcudowniejsze, najlepsze wakacje. Niezapomniane do końca życia. Jedyne takie. Później oni wrócili, wyjeżdżała tylko mama. Całe technikum aż do teraz. Zaczęłam dostrzegać różne problemy domowe i tak aż do dziś... Jednak w między czasie było mnóstwo wspaniałych chwil. Były pierwsze miłości, pierwsze łzy szczęścia i pierwsze rozczarowania. W końcu było spotkanie na trzy dni przed sylwestrem i wielka miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa do teraz. Facet który zmienił całe moje życie dotychczasowe, taki z którym się kłócę ale nie potrafię się później długo gniewać. Taki który wkurza mnie czasem straszliwie a czasem pod jego spojrzeniem uginają się kolana ;) W końcu taki który dał mi to o czym zawsze marzyłam, rodzinę, ślub, dziecko. Spełnienie marzeń. Moich marzeń. Tych najważniejszych. To z nim spędziłam najtrudniejsze chwile życia i najpiękniejsze chwile życia. Jest codziennie koło mnie. Mimo kłótni i sporów kochamy się. Kochamy naszego małego Bombeliniego, jedynego w swoim rodzaju, najcudowniejszego pod słońcem.!

Tak sobie leci to moje życie, każdy dzień ucieka zbyt szybko. Każdy piękny dzień jest zbyt krótki a nawet i te złe uciekają nie wiadomo kiedy. Ale niech trwa chwila... niech wciąż mnie zaskakuje każdego dnia.

A ja cieszę się, że tu z Wami jestem, że miałam okazję i wciąż mogę poznawać Was każdego dnia. Mam nadzieję, że będę miała okazję poznać jeszcze więcej z Was, może dziś z okazji moich urodzin się ujawnicie a może z czasem ;)

A teraz idę zająć się codziennymi sprawami, bo w tym roku to dla mnie dzień jak co dzień :) Impreza już była, a teraz trzeba się zająć tym co zawsze :)

sobota, 16 lutego 2013

17 miesięcy i zbliżające się 252 miesiące

Mój maluśki synuś, dziś kończy 17 miesięcy. Duży już z niego smyk. Kochany rozbójnik. Synuś mamusi. Przylepka taty. Wszystko co ostatnio się dzieje jest w ostatnim poście więc powtarzać się nie będę. Rośnie ten mój syn, już niedługo półtora roku, później dwa latka... leci, leci szybciutko.

No i zbliżające się wielkimi krokami 252 miesiące... to już jak się domyślacie moje miesiące. Rok temu skończył się okres naście... w tym roku oczko... 21 lat! kiedy to minęło!? Ja się pytam :) Lata lecą jak szalone... tym bardziej czas teraz przy Bombelinim leci mi strasznie szybko. Dziecko mi rośnie a ja się starzeję :) Urodziny w środę. Dziś było małe "przyjęcie" dla rodziny - czyt. tata, ciotka z wujkiem, teściowie no i my, czyli nasza trójca :). Ciasto, kawa i tort... nie żebym się chwaliła ale wyszedł mi pyszny, bardzo mocno czekoladowy, ale oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia i przypomniałam sobie dopiero po fakcie.. sklerozę się już ma, w końcu starość nie radość. Teraz padam już na pyszczek, wczoraj sprzątałam pół dnia razem z Małym, który uwielbia mamie pomagać we wszystkim a dziś od rana nastrój się wkręcił a na imprezę i @ przyjechała także czuję się kiepsko... teraz już tylko podusia i ewentualnie jakiś filmek....

odezwę się wkrótce Kobietki kochane... :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Bombelini.

Śpi. Więc w końcu, po rundce po blogach biorę się za obiecanego posta, bo znając moje szczęście to Mały zaraz wstanie i jeszcze Wu. wróci z pracy i będzie tyle mojego pisania.

Wciągnęło mnie ostatnio w to wyzwanie, na prawdę super zabawa Dziewczyny. Zachęcam. Ale oprócz tego wyzwania przez tydzień czasu sporo się działo.

Bombelini coraz częściej gdy coś chce woła mama/tata/dziadzia w zależności co i od kogo chce. Wychodzi mu to już cudnie i serducho się cieszy jak słyszy od takiego Brzdąca "mama" i rączki wyciągnięte w górę, lub paluszki pokazujące jakiś przedmiot.

Coraz lepiej idzie mu też jedzenie samemu łyżeczką. Oczywiście mu pomagam jeszcze, bo jedzenie trwałoby całymi dniami i tak zazwyczaj jemy na dwie łyżeczki z jednej miseczki. Gdy już jest najedzony to wypluwa. Wystarczy że raz wypluje to ja już wiem, że starczy i że dziecko najedzone :D hehe. Wcinamy zupki, kaszki, ostatnio nawet udaje się czasem kurczaka kawałek z warzywami przemycić ale to raz na jakiś czas. Jedyne co to jajka dziecku memu już zbrzydły i choć gdy widzi jajka to się cieszy i puka po stołku (pokazywałam mu jak się stuka jajkiem i obiera je ze skorupki) to jeść ich nie chce, pod żadną postacią. Ulubiona niegdyś jajecznica poszła więc w odstawkę. Teraz na topie są kaszki, szczególnie kakaowa. Ciekawe kiedy to znów Mu zbrzydnie. :)

Co więcej? Śpi nam się coraz lepiej, Bombel zasypia po czym odkładam go do łóżeczka a później biorę go do nas do łóżka i tak śpimy sobie do rana. Czasem z jedną pobudką, czasem z dwiema, ale ogólnie wszyscy zadowoleni, wyspani i szczęśliwi. Także co tu zmieniać :)

Na spacerki wychodzimy a jakże. Jednak gdy wiało i było zimno to nie podobało się to ani mnie ani tym bardziej Bombeliniemu więc i spacerki były krótkie. Dziś choć -1 na termometrze to nie wiało, było tak przyjemnie nawet. Spacerek więc był dłuższy. Pieski pooglądaliśmy, poszczekaliśmy razem z nimi, poobserwowaliśmy ćwierkające wróbelki i nawet koniki oglądaliśmy i śmialiśmy się z ich parskania. Dzielnie maszerując Młody mocno ściskał maminego palca, co bardzo mnie cieszyło bo początki były takie, że Młody chciał biegać samodzielnie bez mamuśki, jednak prośby o trzymanie za rączkę w końcu zaczęły skutkować i tak maszerujemy sobie razem dzielnie przez świat, wyczekując wiosny coby spacerki wydłużyć i więcej cieszyć się słońcem.

Od jakiegoś też czasu Bombini gdy ma mokrą pieluszkę to albo się za nią łapie i przybiega do mnie albo nawet parę razy przyniósł mi nocnik. Sadzam go więc gdy tylko mogę, On cieszy przy tym strasznie jednak jeszcze nic do nocnika zrobić się nie udało. Myślę jednak, że wiosna i lato przyniosą lepsze efekty współpracy z nocnikiem :)

Po za tym coraz lepiej "łapie" o co chodzi z tymi wszystkimi zabawkami, które do tej pory stały w kącie i aż prosiły się o to by się nimi bawić. Jeździmy więc autkami, po pokoju i z jednego pokoju do drugiego. Układamy klocki. Ładujemy póki co skarpety na wielką wywrotę i jeździmy z nią po pokoju czy też zakładamy jedynej lali jaką miała mama i która wytrzymała po dziś dzień skarpetki, czapki itp.

Także widzicie, dzieję się u nas, oj dzieje. Na nudę nie narzekamy. Cieszymy się sobą i dniem dzisiejszym. I jakoś pomału to leci... a właściwie to nie pomału a szybko. Za szybko jak to zwykle u nas :D

niedziela, 10 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień siódmy - ostatni

Czasem wydaje mi się, że jestem bardzo monotematyczna... bo jedynym niekończącym się dla mnie tematem odkąd dowiedziałam się o ciąży jest... moje dziecko. Chyba nie jest to żadna nowina, prawda?
Dlatego ostatnie zdjęcie w tym wyzwaniu, którego temat to OSTATNIA RZECZ PRZED ZAŚNIĘCIEM będzie takie:


Bowiem ostatnią rzeczą przed zaśnięciem zawsze, ale to zawsze jest buziak na dobranoc dla mojego Smyka.  Wcześniej czasem jest książka, czasem blogi, czasem film, kompiel czy robienie innych rzeczy ale ostatni jest zawsze całus na dobranoc. 

Chciałam Wam wszystkim podziękować za odwiedzanie i komentowanie, za to, że chciałyście oglądać moje pomysły i poglądy :) No i przede wszystkim dziękuję Uli za możliwość wzięcia udziału w tym wyzwaniu... nie powiem, wciągnęło mnie i już nie mogę doczekać się wyzwania marcowego, w którym tym razem już na pewno wezmę udział. Nie przegapię. :) 

Mam też nadzieję, że te z Was które odwiedzały mnie kiedyś nie zniesmaczyły się moimi codziennymi zdjęciami, jutro obiecuję nową notkę z tym co u nas ;) A te z Was które towarzyszyły mi przy wyzwaniu będą mnie czasem odwiedzały :) 

Miłej niedzieli Kobietki! :) 
(i Mężczyźni, jeżeli tu tacy zaglądają, w co jednak trochę wątpię;) )

sobota, 9 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień szósty

Dziś tematem są PASKI.I o ile na inne tematy w tym miesiącu w wyzwaniu Uli  jakiś tam pomysł był, to na paski nie bardzo. Pasków do spodni nie używam praktycznie - mam tylko jeden. Ciuchów w paski też brak. Za oknem pasków żadnych nie widzę, no chyba że te na przejściu dla pieszych... ale to odpada. No i tak myślałam i myślałam aż w końcu z ratunkiem jak zwykle przyszedł mi mój syn. Co ja bym bez Niego zrobiła :) Zawsze podrzuci mamie jakiś pomysł, choć ma dopiero niecałe półtora roku. Jego zabawa jest inspiracją dla mnie :) No i tak było i tym razem gdy wyciągnął moją mulinę, a jest jej naprawdę sporo bo swego czasu lubiłam wyszywać krzyżykami (swoją drogą czy ktoś to jeszcze robi w tych czasach, bo wydaje mi się że czasem jestem jak dinozaur:) ) No i zdjęcie jest właśnie o niej. 



W najbliższym czasie mam zamiar coś z niej wyczarować, a właściwie to już zaczęłam. Jeśli mi się uda to Wam się pochwalę i być może będzie jakaś mała niespodzianka na ten temat ;) A co tam, zaszaleję ;) 

A teraz z racji tego, że jest sobota i jak zwykle po południu dom będzie pełen ludzi bo na pewno wpadną jacyś niespodziewani goście to zmykam sprzątać, gotować, piec i oczywiście bawić się z Moim Natchnieniem - czyt. Synkiem :) 

Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie komentarze a szczególnie te pod wczorajszym postem! Jestem bardzo mile zaskoczona, cieszę się że Wam się podoba zdjęcie!! :) 

piątek, 8 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień piąty

A dziś tematem jest MIŁOŚĆ. Więc zdjęcie może być tylko jedno:


Bo moja miłość to ONI!
Zdjęcie ma już parę miesięcy ale nic innego pod tym tematem zamieścić nie mogłam...

A do zdjęcia pasuje tylko jeden cytat : 
"Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze niż twoje"

Czy jeszcze coś muszę dodawać?

czwartek, 7 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień czwarty

No i już półmetek lutowego wyzwania za nami. Szybko leci ten mój czas.
Co do dzisiejszego tematu to długo się zastanawiałam jak to zobrazować, co dziś pokazać. Nie miałam żadnego pomysłu... czytałam przysłowia, oglądałam inne zdjęcia i nic. Aż w końcu wpadłam na pomysł siedząc przy stole w kuchni i patrząc na swój kalendarz....

LUTY JEST...

Miesiącem pełnym urodzin. Zaczynając na urodzinach Wu. przez urodziny jego dziadków, ciotki i wujka a na moich kończąc.
Czekam na Wasze interpretacje tematu ;) 

środa, 6 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień trzeci

Dzisiejszy temat to POMARAŃCZOWY.
Długo się zastanawiałam co umieszczę, aż do momentu gdy otworzyłam swoją szafę i przypomniałam sobie o swoim jednym z ulubionych golfów - pomarańczowym właśnie :) Oto i on:


Miłego dnia!

wtorek, 5 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień drugi

Tematem drugiego dnia jest ZABAWA. Od razu wiedziałam, co tu umieszczę. Bo jeśli Zabawa to tylko Bombelek. Od Jego pojawienia się na świecie ciągle się w coś bawimy jednak teraz zabawa przypomina coraz bardziej prawdziwą zabawę. Układamy klocki, bawimy się autkami, czy garnkami i łyżkami jeśli jesteśmy w kuchni :). Zdjęcie jest z dziś rana, kiedy to po śniadaniu i spacerze mogliśmy skupić się choć chwilę na klockach :)


Nie spodziewałam się, że tak bardzo spodoba mi się ta zabawa. Za co bardzo dziękuję Uli

poniedziałek, 4 lutego 2013

Wyzwania fotograficznego - Dzień pierwszy

Jak dobrze wiecie, albo i nie wiecie - uwielbiam świece. Świece, świeczki, świeczunie, świeczniki czy jak to gdzieniegdzie jest napisane "podgrzewacze" i wszystko co się tego tematu tyczy. Właśnie te "podgrzewacze", czyli malutkie świeczki zapachowe naczęściej nabywam bo z racji tego, że są małe to bardzo często mogę zmieniać zapachy. No więc i tym razem nie mogło być inaczej. Gdy tylko zobaczyłam temat dnia pierwszego już wiedziałam co to będzie i gęba cieszyła się niemiłosiernie :)
COŚ NOWEGO.
Proszę bardzo, oto mój najnowszy nabytek:


"Podgrzewacze" o zapachu zielonej herbaty... CUDNIE pachną! Właśnie umilają mi wieczór przy... zielonej herbacie :) heh.

niedziela, 3 lutego 2013

Wyzwanie fotograficzne - luty :D

Zawsze podobały mi się te zabawy... i tak dziś w czasie południowej drzemki małego wpisałam sobie w google "wyzwanie fotograficzne luty 2013" i znalazłam. W końcu. Bo zawsze przypominało mi się gdzieś tam w połowie miesiąca jak już było po. A teraz jest jeszcze przed więc zaryzykuję. Informacje znalazłam tu i tu.
Wieczorem doczytam wszystko na temat a póki co zobaczyłam to:
I już mi się podoba. Chcę. Spróbuję. Zobaczymy co z tego wyjdzie... :) Póki co muszę naładować baterię w aparacie i kartę przygotować. Bo aparat sobie leży zaniedbany i zakurzony ostatnimi czasy ;) A że fotografowanie dawno temu było moją pasją to czas sobie co nieco przypomnieć ;)
Zachęcam do zabawy wraz ze mną :D

Dopisek.
Jak zobaczyłam TO, to po prostu padłam! Już dziś wiem że będę takie robiła Bombelkowi do szkoły :D

sobota, 2 lutego 2013

Urodziny, urodziny.

Choć strasznie mnie czasem wkurza, to jednak kocham Go najmocniej jak tylko potrafię. Za to, że jest. I pomimo tego jaki jest. To chyba taka miłość od pierwszego wejrzenia była.... od początku. Dziś są Jego urodziny więc w tym Jego dniu życzę Ci Wu. wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, kasy, szczęścia, zdrowia i w pewnych sytuacjach odrobinę więcej rozumku ;)

Wszystkiego najlepszego Łobuzie.
Żonka.

piątek, 1 lutego 2013

Uwielbiam...

...kiedy Bombelek się śmieje przez sen. Nie uśmiecha. Śmieje. Aż się serducho w piersi cieszy :)

...takie dni jak dziś, gdy do południa jesteśmy sami w domu. Pośpimy sobie dłużej, później przytulanki i wygłupy w łóżku. Śniadanie. Spacer - obowiązkowo. A później razem gotujemy obiad, sprzątamy. Dziś zrobiliśmy nawet już ciasto i biszkopta pod torta na jutro. A co więcej - oprócz tego mamy czas na wspólną zabawę, taniec, przytulanki i inne cuda :) 

...mojego Bombelka. Z Nim potrafię i mogę wszystko. Z Nim i Dla Niego.