poniedziałek, 11 lutego 2013

Bombelini.

Śpi. Więc w końcu, po rundce po blogach biorę się za obiecanego posta, bo znając moje szczęście to Mały zaraz wstanie i jeszcze Wu. wróci z pracy i będzie tyle mojego pisania.

Wciągnęło mnie ostatnio w to wyzwanie, na prawdę super zabawa Dziewczyny. Zachęcam. Ale oprócz tego wyzwania przez tydzień czasu sporo się działo.

Bombelini coraz częściej gdy coś chce woła mama/tata/dziadzia w zależności co i od kogo chce. Wychodzi mu to już cudnie i serducho się cieszy jak słyszy od takiego Brzdąca "mama" i rączki wyciągnięte w górę, lub paluszki pokazujące jakiś przedmiot.

Coraz lepiej idzie mu też jedzenie samemu łyżeczką. Oczywiście mu pomagam jeszcze, bo jedzenie trwałoby całymi dniami i tak zazwyczaj jemy na dwie łyżeczki z jednej miseczki. Gdy już jest najedzony to wypluwa. Wystarczy że raz wypluje to ja już wiem, że starczy i że dziecko najedzone :D hehe. Wcinamy zupki, kaszki, ostatnio nawet udaje się czasem kurczaka kawałek z warzywami przemycić ale to raz na jakiś czas. Jedyne co to jajka dziecku memu już zbrzydły i choć gdy widzi jajka to się cieszy i puka po stołku (pokazywałam mu jak się stuka jajkiem i obiera je ze skorupki) to jeść ich nie chce, pod żadną postacią. Ulubiona niegdyś jajecznica poszła więc w odstawkę. Teraz na topie są kaszki, szczególnie kakaowa. Ciekawe kiedy to znów Mu zbrzydnie. :)

Co więcej? Śpi nam się coraz lepiej, Bombel zasypia po czym odkładam go do łóżeczka a później biorę go do nas do łóżka i tak śpimy sobie do rana. Czasem z jedną pobudką, czasem z dwiema, ale ogólnie wszyscy zadowoleni, wyspani i szczęśliwi. Także co tu zmieniać :)

Na spacerki wychodzimy a jakże. Jednak gdy wiało i było zimno to nie podobało się to ani mnie ani tym bardziej Bombeliniemu więc i spacerki były krótkie. Dziś choć -1 na termometrze to nie wiało, było tak przyjemnie nawet. Spacerek więc był dłuższy. Pieski pooglądaliśmy, poszczekaliśmy razem z nimi, poobserwowaliśmy ćwierkające wróbelki i nawet koniki oglądaliśmy i śmialiśmy się z ich parskania. Dzielnie maszerując Młody mocno ściskał maminego palca, co bardzo mnie cieszyło bo początki były takie, że Młody chciał biegać samodzielnie bez mamuśki, jednak prośby o trzymanie za rączkę w końcu zaczęły skutkować i tak maszerujemy sobie razem dzielnie przez świat, wyczekując wiosny coby spacerki wydłużyć i więcej cieszyć się słońcem.

Od jakiegoś też czasu Bombini gdy ma mokrą pieluszkę to albo się za nią łapie i przybiega do mnie albo nawet parę razy przyniósł mi nocnik. Sadzam go więc gdy tylko mogę, On cieszy przy tym strasznie jednak jeszcze nic do nocnika zrobić się nie udało. Myślę jednak, że wiosna i lato przyniosą lepsze efekty współpracy z nocnikiem :)

Po za tym coraz lepiej "łapie" o co chodzi z tymi wszystkimi zabawkami, które do tej pory stały w kącie i aż prosiły się o to by się nimi bawić. Jeździmy więc autkami, po pokoju i z jednego pokoju do drugiego. Układamy klocki. Ładujemy póki co skarpety na wielką wywrotę i jeździmy z nią po pokoju czy też zakładamy jedynej lali jaką miała mama i która wytrzymała po dziś dzień skarpetki, czapki itp.

Także widzicie, dzieję się u nas, oj dzieje. Na nudę nie narzekamy. Cieszymy się sobą i dniem dzisiejszym. I jakoś pomału to leci... a właściwie to nie pomału a szybko. Za szybko jak to zwykle u nas :D

4 komentarze:

  1. Super, że zabawki w końcu poszły w ruch :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie Ala spała cale noce u siebie w lozeczku, przez tą chorobę jakos teraz chce na ręce cały czas w nocy lub nad ranem do nas do łózka...mama nadzieję, ze jej to minie jak już bedzie zupelnie zdrowa ...:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, ze Bombelek chce sam chodzic. Bi za 2.5 miesiaca konczy 2 lata, a ciagle domaga sie wozenia w wozku i noszenia na raczkach! I korzystaj, ze Kacperek pokazuje na pieluche. Moja corcia tez tak robila (mniej wiecej w jego wieku) i cieszylam sie ze to naturalne poczatki nocnikowania, ale uznalam, ze na to za wczesnie i nic z tym nie zrobilam, a ona po paru miesiacach przestala i teraz dupa, trzeba bedzie zaczynac od nowa. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog! Czytam i czytam....:)

    OdpowiedzUsuń