sobota, 1 czerwca 2013

O radości w oczach dziecka.

To jedna z tych wartości o której śmiało możemy powiedzieć, że jest BEZCENNA.

Dla swojego dziecka jestem w stanie zrobić wszystko. I obietnice dane DZIECKU to dla mnie rzecz najważniejsza. Dlatego właściwie nie składam obietnic jeśli wiem, że nie jestem w stanie ich spełnić. Nauczyłam się tego sama na sobie, bo nie lubię gdy ktoś nie dotrzymuje danego mi słowa. Więc ja nie składam obietnic bez pokrycia.
I tak, jeżeli obiecam Bombeliniemu spacer, to co by się nie działo na spacer z Nim pójdę. Jeśli obiecam lizaka, to choćbym miała ostatnie pieniądze to Mu tego lizaka kupię. Jeżeli obiecałam, że na Dzień Dziecka(!) dostanie rowerek, to ten rowerek dostanie! I dostał.! W końcu to Jego święto. I choć może jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, to dzisiejsza Jego radość pokazała, że WARTO.

Pomimo tego, że niektórzy nie umieją wywiązać się ze swoich zobowiązań, jak owa firma o której wspominałam w poprzednim poście. To ja ze swojej obietnicy się wywiązałam. Nie chcieli mi przysłać rowerka przed Dniem Dziecka, to teraz ja nie chcę od nich tego rowerka już w ogóle. Dzisiaj rano, zapakowałam Bombelka w auto i razem z moim tatą pojechaliśmy do pobliskiego większego miasta w którym jest hurtownia rzeczy dla dzieci. I tam kupiłam Bombeliniemu rowerek. Pomimo, że był odrobinę droższy niż ten na allegro to Bombel go dostał i radość, która całe popołudnie towarzyszyła jeździe na tym rowerku była cenniejsza niż to co ja zapłaciłam więcej. Szkoda tylko, że pogoda nam nie dopisała i że rowerek testowany na razie tylko w domku ale jeśli tylko jutro pogoda będzie łaskawsza to wyruszamy w teren :) Jutro pewnie też uśmiech Skarbkowi nie będzie schodził z ust, no chyba że tak jak dziś gdy musiał już iść spać i pożegnać się ze wszystkimi zabawkami a szczególnie z rowerkiem :)


Nawet Wu. który jako duże dziecko miał dzisiaj swój rodzaj święta nie popsuje mi humoru... choć jestem na niego już mega wściekła to mam go w nosie! Delikatnie mówiąc, żeby nie zepsuć klimatu postu :)

2 komentarze:

  1. Co może być dla matki piękniejsze od uśmiechniętej twarzy dziecka? Myślę, że nic! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja za to jestem w odwrotnej sytuacji... babka obiecala, ze rpzyjedzie po wanne i nie przyjechala, a ja mialam po drodze juz 100 telefonow i nie sprzedalam i lezy ;/ wku-rwia! mnie takie cos, serio.
    tak samo R, obiecal, ze dzisiaj po 3 mcach przyjedzie Mikolaja wykapac i gowno. tez jestem z tych co jak obiecaja, to na glowie stana zeby tylko tej obietnicy dotrzymac.

    OdpowiedzUsuń