czwartek, 5 grudnia 2013

Wyróżnienie.

Zostałam Wyróżniona. Nie powiem, że po raz pierwszy bo w końcu jak się ma już tyle lat blogowania za sobą, to już w podobnych cudach brałam udział, no ale. Nie ważne który raz z kolei ważne, że w ogóle KTOŚ o mnie pamięta :) Dziekuję.

Slowly i pewnie Wy też chcecie się dowiedzieć 7 rzeczy, których dotąd o mnie nie wiecie... :) hmm.

Do dzieła.
1. Nie lubię bałaganu. Przynajmniej ostatnimi czasy, bo w dzieciństwie byłam straszną bałaganiarą. A odkąd wprowadziliśmy się do teściów, to praktycznie wszystko sprzątam po sobie od razu, bo raz, że mi głupio żeby ktoś sprzątał po mnie, a dwa, że jakoś tak mi głupio jak przychodzi do nas na górę np. teść czy ktoś a tam burdel totalny :)
2.Uwielbiam kubki. Kubki, kubeczki, małe, ale szczególnie DUŻE. I stąd szafka, która pęka w szwach i domknąć się już nie chce bo pełno tam kubeczków wszelakich :)
3. Jestem mamą karmiącą :) Tak, tak my z Bomblem się jeszcze czasem cycamy. Szczególnie do spania wieczorem :)
4. Doba jest dla mnie za krótka. I to o wiele za krótka, bo nie mam czasu na oglądanie ulubionych seriali, czytanie książki, blogów ani zrobienie ozdób świątecznych... Pomocy, czy ktoś ma na to radę? :)
5. Uwielbiam książki. I to nie tylko czytać. Uwielbiam zapach książek.
6. Nie lubię kremów/balsamów itp. No nie lubię i już. A nie lubię dlatego, że później jak już się posmaruję to najlepiej by było żebym stała bez ruchu aż to się wchłonie a ja zwykle nie mam na to czasu :) patrz pkt 4. :)
7. Chcę papużkę. Falistą. Kiedyś miałam i bidulka poszła na drugi świat. Od tamtej pory bardzo chciałabym mieć kolejną, ale chyba muszę jeszcze poczekać aż Kacperski podrośnie :)

Uff. No nie lada wyzwanie mi kochana dałaś :) Zawsze mam problem z takimi wyzwaniami bo tak na prawdę nie wiem co pisać :)
Ktoś chętny do zabawy? Zapraszam! Bo nominować jakoś nie wiem, za bardzo kogo :)




A jeszcze jedno. Z cyklu "Czego to dziecko nie wymyśli" :) 
Środa. Godzina blisko 22. W domu cisza. Po godzinnym usypianiu i negocjowaniu stwierdziłam, że Kacper w końcu usnął i mogę spokojnie zrobić sobie herbatę. Poszłam więc na dół, zrobiłam herbatę, po drodze wzięłam też upieczone wcześniej ciastka.Przychodzę na górę, siadam przy komputerze i Jaśnie Pan pyta się "co tam mam", mówię więc, że herbatę i ciacho. A wtem... jak z procy wystrzelony, tup tup tup tup tup małymi nóżkami biegnie do mnie Kacperek i wesoło woła "mama ciafo, mama ciafo". :)

Padłam po prostu. Uśmialiśmy się wszyscy. Dałam moim mężczyznom po ciastku po czym pogoniłam do łóżek :)

4 komentarze:

  1. miałam coś napisać mądrego, ale mnie te jupki w zegarze zahipnotyzowały i nie wiem co ja to chciałam powiedzieć :)

    mój Gutek tez by zapewne się ocknął na słowo "ciacho" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, balsamy są straszne :/. Próbowałam nawet tego pod prysznic, ale bez szału.
    A na ciastko to nawet ja bym się ożywiła :D

    OdpowiedzUsuń
  3. tez nienawidze sie smarowac maziami :D
    i tak jak Niebieska, chcialam sie smarowac tym pod prysznic i gdzie tam, juz zarosl kamieniem :D
    a co do cyca to podziwiam, ja powiem szczerze, ze kiedy Mikolaj plakal czy moim cycu bo nie potrafil go chwycic to sie wystraszylam, zniechecilam i odpuscilam.

    OdpowiedzUsuń
  4. hhaha my też cyckamy jeszcze:)))

    OdpowiedzUsuń