sobota, 11 stycznia 2014

Wyzwania dzień szósty - Weekendowo

Dziś wstałam wcześniej niż wszyscy, więc mogłam się w ciszy i spokoju delektować kawą. Później gdy już wszyscy wstali dzień nabrał tempa. Szybkie śniadanko z Brzdącem i oczywiście jeden odcinek ulubionej bajki, następnie zakupki warzywne i spacer wkoło miasta bo Bombel chciał "jesce i jesce". Obiad i wreszcie drzemka Szkraba. No a mamuśka wtedy dopiero nabrała porządnego rozpędu, bo zaczęła sprzątać. Odkurzanie, wycieranie kurzy, mycie naczyń, wycieranie naczyń, układanie, mycie schodów a później gdy wreszcie skończyłam mogłam się wykąpać, zrobić sobie kawę i... no i wtedy oczywiście obudził się Bombelini. Tak jest zawsze, ma chłopak wyczucie nie ma co. Zdążyłam więc zrobić zdjęcie, tego co od rana mi towarzyszy, przez cały dzisiejszy dzień. Z racji tego, że mężu wczoraj zakupił mi specjalne szklanki, no to już musiałam nauczyć się to robić. Latte macchiato. Wreszcie mi wyszło. Za 4 próbą.


Wasze interpretacje są TU. Swoją drogą strasznie szybko mi ten fotograficzny tydzień minął. Czuję niedosyt :)

ps. Mam ostatnio straaaaszną ochotę na wszelkie surówki, sałatki itp. Brakuje mi takiej świeżości, chrupiącej pod zębami. A na sam dźwięk słowa "frytki", "karkówka" albo "warzywa na patelnię" jest mi niedobrze. Najwyższa pora na jakieś nowości w jadłospisie bo odkąd mieszkamy tu u teściów, to nie dość że przybrało mi się na wadze (tłumaczę to świętami itd) to jeszcze nabrałam obrzydzenia do wyżej wymienionych rzeczy, gdyż tutaj jadło się to bardzo często... A że zostaliśmy w końcu sami no to najwyższa pora sobie pozwolić na świeżość w kuchni. Dlatego też dzisiejsza surówka z kapusty pekińskiej z marcheweczką była wyjątkowo pyszna! Dawno mi nic tak nie smakowało. Mogłam zjeść tylko to i wcale nie żałowałabym, że nie mam nic więcej. Choć oczywiście było i coś po za surówką. ;) 


2 komentarze:

  1. O ludzie!! Kawa wygląda przepyszniasto!!
    Mi również ostatnio chce się warzyw i owoców - lekkich i świeżych rzeczy do jedzenia. Myślę nawet o tym, by zmniejszyć ilość jedzonego w tygodniu mięsa (np. jeść 2-3 razy, a nie codziennie, jak robię to aktualnie).
    Pozdrawiam,
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  2. Latte pycha!!! Szczerze, rzadko kiedy robię ale piję dość często :) najlepsze latte robi mój Mąż, niech mnie dalej rozpieszcza robiąc mi, nie będę odbierać mu tej przyjemności:)

    OdpowiedzUsuń