niedziela, 18 maja 2014

Muffinowo

Poranny spacer, obiadek a później wspólne z Bombelinim pieczenie babeczek. On miał radochę, że mógł mi pomóc a ja zadowolona, że w końcu zaczyna się sensowne pomaganie, a nie takie po którym sama sobie muszę pomóc :)



Muffiny znikały mniej więcej w takim o tempie :



A w ogóle to właśnie przestało padać, może w końcu wybierzemy się na plac zabaw bo tak dawno nie byliśmy tam na dłuższą chwilę... 

Zastanawiam się, czy ktokolwiek jeszcze mnie czyta i czy jest sens pisać...? 

5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że jest!

    A muffinki super :) Pieczenie z maluchami to świetna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie smiej tak mowic! Ja czytam, a ja to jak tysiac innych osob! :D
    u nas po 30 stopni i umieeeeraaaaaam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie waż się opuszczać bloga!:P Ja wróciłam i będę cię uważnie obserwowała:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytam!

    Hehe, Bi tez mi "pomaga". Niby robi to z sensem, ale ma tyle energii, ze nawet jak wsypuje make do miski, to robi to z takim zamachem, ze wszystko naokolo jest biale. :) Ale odgonic jej sie nie da, tylko dojrzy mnie w kuchni, a juz leci, niewazne czy pieke ciacho czy zwyczajnie parze sobie kawe. :)

    OdpowiedzUsuń