sobota, 9 kwietnia 2016

Do przodu

Święta uciekły już dawno temu, tylko gdzie? Ja się pytam czemu mój czas tak zasuwa do przodu, gdzie mu się śpieszy?
Zaraz po świętach choróbsko ze Starszaka padło na mnie. Wylądowałam w łóżku razem z herbatą z miodem i stertą chusteczek, bo po za tym nie wiele wolno mi w moim stanie brać. Ale i to udało nam się już ominąć. Jedyne co to dostało mi się zwolnienie i byczyłam się w domu. Mieszkanie ogarniałam znaczy się. To chyba normalne dla kobiet. Pomimo, że są chore to zawsze coś sobie do roboty w domu znajdą, żeby tylko nie leżeć. Tak więc wysprzątałam całą szafę swoją i Lubego a przy okazji robię małe "porządki" w tym co jeszcze się nada albo i już nie do użytku.
Zaczynam też coraz więcej rosnąć co wcale aż tak mnie nie cieszy bo w końcu kiedyś te kg trzeba będzie zrzucić.... a łatwe to zapewne nie będzie bo już przed ciążą było ich dużo za dużo.... Czeka mnie DUŻO pracy nad sobą, no ale damy radę. Póki co byle do lipca. A tym czasem Luby mnie ostatnio rozpieszcza. I to bardzo. Korzystamy z czasu we dwoje. Kiedy to Starszak w przedszkolu a my tylko dla siebie. Dawno nie było tak miło. Lubię to.



Przede mną jeszcze tylko niecały miesiąc pracy. Chyba że dostanę zwolnienie od mojej lekarki na następnej wizycie już. Co w sumie by mi pasowało nawet bardzo. Ilość ubranek do wyprania i wyprasowania rośnie. Ilość rzeczy do ogarnięcia jeszcze bardziej rośnie. Czasem mnie to wszystko zaczyna martwić i znów jestem pełna obaw przed porodem i całą organizacją i papierologią tutejszą. Wierzę jednak w to, że się ułoży i będzie tak jak chcemy. Już i tak jest niebo a ziemia między tym co jest a tym co było na początku. Moi "starzy" czytacze wiedzą o czym mowa ;)

piątek, 25 marca 2016

Ale że Święta, tak?

Dopadło nas choróbsko. Cały tydzień stan podgorączkowy, kaszel i ogólne "nic mi się nie chce". Młody w domu, najchętniej cały dzień by spał. W przypływie energii maluje i patrzy bajki. Na nic innego nie ma ochoty. A ja razem z nim.

Całe szczęście że święta w domu, zero gości i tylko my we trójkę. W końcu. Bo nic wielkiego szykować nie trzeba. Tylko "zająca" zorganizować a reszta to już nie ważne ;)

Dziś jeszcze na dobry początek świąt i długiego weekendu, który z tej okazji mamy szlag trafił roletę w pokoju małego i trzeba było wszystko demontować i naprawiać, bo w pokoju ciemnia a Starszy z tego okazji strzelił focha. A za oknem deszcz. Cudownie.

Więc chociaż niech Święta będą wesołe i spokojne.


czwartek, 17 marca 2016

Łazienkowa przemiana

Wiosenne porządki i remonty nas dopadły. Wczoraj mój mężu zrobił mi piękną podłogę w mojej wstrętnej mini-mikro łazience. Z racji tego, że remont zaczęliśmy już w tamtym roku i ciągle coś jeszcze jednak jest nie skończone, trzeba było się w końcu za to zabrać. Teraz na szczęście został już tylko jeden pokój, który do porodu musi być zrobiony. Na nieszczęście to ten największy niestety. No ale cóż damy rade.

A co do łazienkowej podłogi to jestem mega dumna z Wu, bo zrobił ją kompletnie sam, sam wszystko odłączał, podłączał, docinał itp. Wyszło super. Mi się bardzo podoba bo w końcu jest taka ciągłość podłogi z przedpokoju  no i jest dużo jaśniej niż było wcześniej. Wykładzina imitująca czarny marmur to jednak nie jest to o czym marzę ;) Ale teraz mam tak jak chciałam i się chwalę. Chociaż podłogą bo kafelki na ścianach ani powierzchnia nie zachwyca :)



A po za tym czas pędzi u nas jak szalony. Kolejny tydzień prawie się kończy. Za tydzień Wielkanoc. A ja nawet nie zdążyłam jeszcze kartek powysyłać ani nic udekorować więc najwyższy czas wziąć się do pracy :)

piątek, 11 marca 2016

Pochwalić się muszę

Bo mnie duma rozpiera. Jak każdą matkę nad czymś co zrobiło jej dziecko. I tak, mój Synuś przyniósł ostatnio swoje rysunki z przedszkola. A ja nie mogę się na nie napatrzeć.

Niespełna 4 i pół latek uwielbia malować, kolorować i wycinać. Czasem gdy wstaje rano wcześniej niż my to ubiera się sam. Tak, tak. Wyciąga sobie z szafy ciuchy i się przebiera z piżamki w spodenki, majciochy oczywiście, skarpetki i koszulki, które dla ułatwienia wyboru ma porozwieszane na wieszaczkach. Czasem zdarza się że ma spodnie tył na przód ale to zazwyczaj zdarza się w przypadku dresów które nie mają żadnych nadruków czy też kieszeni. A jak już się ubierze to bierze swoje pudełeczko z kredkami, kolorowanki bądź kartki czyste, zasiada do naszego stołu w pokoju i maluje.
Potrafi tak siedzieć po cichutku nawet i godzinę nikogo nie budząc. No ale ja i tak oczywiście wiem, że On już wstał, ale czasem pozwalam sobie wtedy jeszcze na drzemkę. Cudowne uczucie. W końcu po 4 latach się doczekałam nie wstawania w nocy i braku pobudek :) No to mi się zachciało dzidziusia więc długo się tym nie nacieszę znowu, he he. No za to będę się mogła z czego innego cieszyć.

A po za tym jestem zadowolona, bo nie chcąc zapeszyć Starszakowi wreszcie choróbska odpuściły. Dwa tygodnie w całości spędzone w przedszkolu to sukces, bo przez ostatni zimowy okres zazwyczaj był tydzień w przedszkolu i dwa w domu i tak w kółko. Więc oby dobra passa nas nie opuszczała :)

Mama i starszak :)




Nasza rodzinka w Zoo w którym oglądamy Jednorożce :)  Ah ta dziecięca wyobraźnia.

wtorek, 8 marca 2016

Uciekł mi rok

Czytam swój ostatni post. Dokładnie z przed roku. I zastanawiam się gdzie mi ten ROK uciekł? Boże. Jak ten czas tutaj zasuwa. Dzień za dniem pędzi jak szalony, później uciekają tygodnie i miesiące. Hejże. Świecie. STÓJ! Bo mi najlepsze lata życia uciekną.

A chciałabym żeby czas się teraz zatrzymał jeśli by mógł.

Po roku, jesteśmy dalej w tym samym miejscu w świecie. Dalej razem. Jednak nie umiemy żyć bez siebie mimo tylu burz. No ale to chyba w sumie dobrze, czyż nie? A dodatkowo ostatnio spędzamy ze sobą praktycznie 24h na dobę wspólnie bo i pracujemy w tej samej firmie. Czasem to oszaleć można ale z drugiej strony fajnie jest być wszędzie razem i mieć dużo podobnych wizji na codzienność i przyszłość. Wspólną.

Nasz Starszak chodzi dzielnie do przedszkola. Choć czasem są gorsze dni, jak dziś na przykład kiedy to wyjście mamy z przedszkola to wielki smutek i łzy w oczach. Jednak wracając razem do domu zawsze jest wielki uśmiech na twarzy.
Nasz Młodszy coraz bardziej daje popalić mamie w brzuszku. Rośnie. Rusza się. Rozwija. A my się z tego cieszymy. Tylko mi w pracy coraz ciężej, bo i brzuszek coraz większy a ruchy wolniejsze. Ale jeszcze troszkę tylko i będziemy już mieli wolne. Długie wolne.

I znów będę się mogła cieszyć dzieciaczkami, domem i mężem po pracy. Trochę mi brakuje takiego okresu z czasu kiedy byłam w pierwszej ciąży. Ale kiedy to było? Kolejne lata do tyłu.... Czas mi ucieka szalenie. Nasz Starszak w tym roku skończy przecież 5 lat. A jeszcze niedawno leżał taki malusieńki na łóżku i bez mamy świata nie widział. A dziś czekamy na kolejne takie maleństwo. I on się cieszy że w końcu będzie miał rodzeństwo. No i że będzie Starszym Bratem. Taki dumny to tytuł.

A tymczasem wyczekujemy wiosny. I pierwsze jej oznaki wypatrujemy. A dziś na dzień kobiet, zakwitł mój ulubiony kwiat w domu. i Oczy cieszy. Wszystkiego dobrego Kobietki z okazji Naszego święta.